Indeksy spadły wraz z optymizmem

Amerykańscy insiderzy wykorzystywali wzrosty na nowe szczyty hossy, by zmniejszać swoje pakiety akcji. Gdy na rynku zagościła jednak panika, nie uznali obecnych kursów akcji za atrakcyjne do sprzedaży

Aktualizacja: 23.02.2017 08:39 Publikacja: 12.03.2007 07:38

W ostatnich dwóch tygodniach całkowitą kontrolę nad rynkami finansowymi przejęły emocje. Oczywiście, zawsze jest to czynnik, który silnie wpływa na notowania cen akcji lub kursy walut, bo przecież coś takiego, jak wycena akcji "zgodna z fundamentami" jest tylko kwestią umowną. Inwestorzy zawsze się czegoś boją w mniejszym lub większym stopniu, a skala tego strachu w krótkim terminie definiuje poziomy giełdowych indeksów. Od 26 lutego w umysły inwestorów wkradła się panika, której pozbyli się dopiero w ostatni poniedziałek. Wtedy wszystkie główne światowe indeksy wyznaczyły minima gwałtownej wyprzedaży i do końca tygodnia trwało odreagowanie. Charakter tych giełdowych zawirowań można opisywać przez pryzmat azjatyckich giełdowych indeksów, rynku walutowego czy też rynku surowców. Jednak o tym, czy mamy do czynienia z początkiem głębokiej fali spadkowej, czy też była to jedynie paniczna krótkotrwała wyprzedaż, najlepiej świadczą nastroje samych inwestorów.

Spadał też optymizm

Zacznę od nastrojów na amerykańskim parkiecie. We wtorek na łamach "Parkietu" podawałem poniedziałkowy odczyt Hulbert Stock Newsletter Index, czyli indeksu nastrojów, obliczanego na podstawie amerykańskich biuletynów inwestycyjnych. Przypomnę, że gwałtowny spadek optymizmu analityków, idący w ślad za spadkiem giełdowych indeksów - według interpretacji kontrarian - nie sprzyjał wieszczeniu początków bessy. Dla byków groźny jest dopiero brak strachu, popychający indeksy w "dolinę nadziei".

Kolejne dwa argumenty potwierdzające byczą interpretację panicznej reakcji inwestorów dostaliśmy w następnych dniach. W ankiecie Investors Intelligence liczba optymistów spadła z 50,5 proc. do 46,2 proc., a liczba niedźwiedzi wzrosła z 24,2 proc. do 26,9 proc. Różnica zmniejszyła się z 26,3 proc. do 19,3 proc. Historycznie patrząc (2003 r. - 2007 r.) różnica między obozem byków a niedźwiedzi oscyluje między 0 (początek nowej fali wzrostowej w USA w lipcu 2006 r.), a około 40 proc. Teoretycznie mamy więc neutralne nastroje, ale wobec tak silnej przeceny indeksów spod świeżo ustanowionych szczytów długiej hossy, gwałtowny spadek nastrojów do neutralnych poziomów jest argumentem przemawiającym jedynie za krótkotrwałym pogorszeniem koniunktury. Gdy pękała bańka internetowa w marcu 2000 r. (w sobotę była siódma rocznica szczytu), 10-proc. korekta na Nasdaq spowodowała, że indeksy nastroju - zamiast choćby małego spadku optymizmu - pokazały jego wzrost.

CEO wie najlepiej

Kolejny argument przeciwko rozpoczęciu teraz bessy na amerykańskich parkietach to fakt, że po stronie niedźwiedzi w ostatnich dwóch tygodniach nie stanęli amerykańscy insiderzy, którzy zasiadając na najwyższych stanowiskach w amerykańskich firmach są - z oczywistych względów - najlepiej poinformowani o kondycji zarządzanych przez siebie spółek. W tym jednym przypadku często złamana jest giełdowa zasada, że "większość się myli", bo działania większości insiderów bardzo często pokazują słuszny kierunek indeksów w kolejnych tygodniach.

Z danych zebranych przez Trim Tabs Investment Research wynika, że w tygodniu zakończonym 2 marca, czyli w tygodniu zakończonym spadkiem Dow Jones największym od czterech lat (-4,3 proc), insiderzy sprzedali akcje o wartości jedynie 2,26 mld USD. To wartość najniższa od pięciu tygodni. I tak dla przykładu: od 5 do 10 lutego sprzedano akcje warte 4,74 mld USD, a od 12 do 16 lutego za 4,85 mld USD. Przypomnę, że na kolejnej sesji (20 lutego - po długim weekendzie związanym z President?s Day) Dow Jones i S&P500 wyznaczyły szczyty hossy. W ostatnim tygodniu, czyli już po gwałtownym spadku, wartość sprzedanych akcji znowu spadła do poziomów najniższych od stycznia. Wniosek z tego może być tylko jeden. Insiderzy wykorzystywali wzrosty na nowe szczyty hossy, by zmniejszać swoje pakiety akcji, ale w momencie gdy na rynku zagościła panika, a indeksy gwałtownie spadły po kilka procent, nie uznają obecnych kursów akcji za atrakcyjne do sprzedaży. To dla byków pozytywny sygnał, który zresztą już w ostatnim tygodniu pomagał w odrabianiu strat.

Nastroje na GPW

Trzeba jeszcze zobaczyć nastroje na rodzimym, warszawskim parkiecie. Zawsze powtarzam, że najlepszym wskaźnikiem jest saldo prognozy popytu na akcje, obliczane przy okazji ankiety 200 placówek bankowych (Pengab). Ankieta jest, niestety, tylko co miesiąc, a aktualnie zbierane wyniki za marzec poznamy najwcześniej dopiero za tydzień. Muszę więc sięgnąć po mało ceniony przeze mnie Wigometr, który obliczany jest w każdy piątek. Tym razem jednak wyjątkowo warto zwrócić na niego uwagę i dzieje się tak zawsze, gdy nawet na słabych wskaźnikach nastrojów mamy gwałtowne zmiany lub ekstremalne wartości. Tak jest właśnie w tym tygodniu na Wigometrze.

Wśród uczestników ostatniego badania 17 proc. oczekuje wzrostu, a aż 67 proc. prognozuje spadek wartości indeksu WIG20 na koniec najbliższego tygodnia. Wigometr wynosi więc - 50 pkt i od końca 2005 r. tylko sześciokrotnie notowano wartość wskaźnika równą lub niższą (wyższy pesymizm). We wszystkich tych przypadkach tak silnego pesymizmu indeksy rosły na kolejnych sesjach i nie miało tutaj znaczenia, czy pesymizm pojawia się po mocnym wzroście (strach przed korektą), czy już po rozpoczęciu głębszego spadku (strach o zmianę trendu na spadkowy).

Oczywiście, żadne narzędzie nie jest niezawodne, a tutaj dodatkowym elementem ryzyka jest fakt, że prognozy w ankiecie dotyczą tylko kolejnego tygodnia. Niemniej jednak - analogicznie jak w przypadku amerykańskich parkietów - tak gwałtowny spadek optymizmu (23 lutego Wigometr wynosił +9 pkt) i w dodatku do tak niskich poziomów, będzie wspierać byki w kolejnych próbach odreagowania. Szansę na powtórkę zeszłorocznej majowo/czerwcowej przeceny WIG20 o? wartości należy uznać za mało prawdopodobną, tym bardziej jeśli zestawimy to z zupełnym brakiem analogii zachowania rynku towarów (miedź, ropa etc.) czy rynku walutowego - koszyk złotego wrócił już na poziomy sprzed rozpoczęcia giełdowej przeceny, a jen wyraźnie słabnie i odrobił już połowę umocnienia uruchamiającego ucieczkę z carry trade.

Inflacja w centrum uwagi

Najważniejsze pozycje w giełdowym kalendarzu, zarówno w USA, jak i w Polsce, to na ten tydzień dane o inflacji. W najbliższą środę GUS poda zrewidowane dane o wskaźniku cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) za styczeń i luty. Większość prognoz jest zgodna z oczekiwaniami MF i inflacja po styczniowym wzroście 1,7 proc. ma wynieść 1,9 proc. Dzień później GUS poda przeciętne zatrudnienie i wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w lutym. Uczestnicy rynku oczekują wzrostu na poziomie 6,5 proc. Dane neutralne nie wpłyną na rynki, ale jakiekolwiek przekroczenie prognoz może zmusić niektórych członków RPP do przejścia na stronę jastrzębi (na razie tylko jeden z 16 analityków, ankietowanych przez Reutersa, oczekuje podwyżki stóp procentowych już w marcu). Giełdowi inwestorzy z zachwytem przyjmowali do tej pory korekty prognoz dotyczących PKB (aktualnie konsensus na poziomie 5,8 proc. w całym 2007 r.), ale jakiekolwiek napięcia inflacyjne przyspieszające podwyżki stóp nie będą służyć rynkowi akcji. W Stanach najpierw w czwartek poznamy dane o PPI za luty. Ta publikacja nie wywoływała większego zainteresowania w ostatnich miesiącach. Dopiero piątkowe CPI (prognoza +0,3 proc. i wartość bazowa +0,2 proc.) znowu zatrzęsie rynkami - tym bardziej że debata o tym, czy stopy procentowe w USA obniżać, czy wręcz je jeszcze podwyższyć, wciąż pozostaje nie zamknięta.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy