Prezydent Chin - Hu Jintao przybył wczoraj do Moskwy. To kolejny etap zabiegów Pekinu o uzyskanie większego dostępu do rosyjskich zasobów ropy i gazu, coraz bardziej potrzebnych błyskawicznie rozwijającej się chińskiej gospodarce.
Hu składa już trzecią wizytę w Rosji od 2003 r., kiedy objął swoje stanowisko. Przed rokiem w Pekinie był prezydent Putin. Ta częstotliwość spotkań na najwyższym szczeblu jest najlepszym dowodem na to, jakie znaczenie oba kraje przywiązują do rozwoju wzajemnych stosunków. Na razie jednak wielkie projekty pozostają na papierze.
W czasie wizyty Putina w Pekinie Gazprom podpisał umowę przewidującą dostarczanie do Chin aż 80 miliardów metrów sześciennych rocznie rosyjskiego gazu ziemnego i zbudowanie w tym celu dwóch rurociągów. Na razie nic z tego nie wyszło, bo Gazprom nie zdołał uruchomić syberyjskich pól, z których miał popłynąć ten gaz. Chiny nie mogą też doczekać się potwierdzenia przez Rosję gotowości zbudowania odnogi rurociągu, którym ropa naftowa będzie z Syberii przesyłana do Japonii i Korei.
Mimo to prezydent Hu w niedawnym wywiadzie prasowym powiedział, że do 2010 r. wartość wymiany handlowej między obu krajami może podwoić się do 80 miliardów dolarów. W programie obecnej wizyty przewidziane jest podpisanie kontraktów o wartości ponad 2 mld USD, w tym umowy o zwiększeniu eksportu rosyjskiej ropy koleją. Teraz tą drogą Chiny importują 200 tys. baryłek dziennie. To około 15 proc. chińskiego importu ropy.