Rząd chce, aby właściciele gruntów, dla których samorządy uchwaliły plan zagospodarowania przestrzennego, płacili tzw. rentę planistyczną. Ma ona wynieść 25 proc. wzrostu wartości nieruchomości, wynikającego z przyjęcia planu. Nowa danina zastąpi tzw. opłatę adjacencką, również związaną m.in. z uchwaleniem planu zagospodarowania przestrzennego. O wysokości tej ostatniej decydowały jednak samorządy.

W najbliższym czasie rząd rozpatrzy projekt zmiany ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Nowa wersja ma przyspieszyć uchwalanie planów miejscowych. Zwiększyć się mają dochody gmin, jednak zapis wprowadzający kolejną obowiązkową opłatę budzi kontrowersje.

- Problem w tym, że w trosce o zapełnienie budżetu gminy pozbawia się jej części swej samodzielności - twierdzi prof. Hubert Izdebski z Uniwersytetu Warszawskiego. Do tej pory o wysokości opłaty decydowały samorządy, często ustalając ją na minimalnym poziomie. - Teraz tworzy się pewien rodzaj podatku majątkowego, którego nie mieliśmy w Polsce od kilkudziesięciu lat - dodaje Izdebski. Podatku, którego skutki mogą odczuć przede wszystkim nabywcy gruntów. - Jeżeli założenie projektu się sprawdzi, to ceny nieruchomości nie powinny wzrosnąć - przewiduje Marek Poddany z Polskiego Związku Firm Deweloperskich. Wyjaśnia, że większa liczba planów miejscowych doprowadzi do wzrostu podaży gruntów pod zamieszkanie i inwestycje. To ma równoważyć chęć podwyższania ceny przez właścicieli, którzy i tak zyskają przez zmianę klasyfikacji terenu. Jeśli jednak w parze z opłatami nie zwiększy się wyraźnie liczba uchwalanych planów - ceny gruntów wzrosną.

Do pomysłu sceptycznie podchodzą przedstawiciele samorządów. - Idea opłaty jest dobra - mówi przewodniczący Związku Gmin Wiejskich Mariusz Poznański. Nie zgadza się natomiast na odgórne jej ustalenie. - Zróżnicowanie wysokości renty było szansą przyciągnięcia inwestorów ze względu na niższe ceny ziemi. Traktowanie wszystkich gmin na równi nie jest tu dobrym rozwiązaniem - przekonuje. Wątpi, czy nowa ustawa spowoduje szybsze uchwalanie planów miejscowych.

Samorządowcy twierdzą, że renta planistyczna jest nieunikniona. Wpływy z niej mają zrównoważyć wydatki gminy związane z rekompensatami dla właścicieli, których nieruchomości straciły na wartości z powodu nowych planów.