- Od przyszłego roku emerytury i renty będą corocznie waloryzowane - zapowiedział w piątek premier Jarosław Kaczyński. Zgodnie z planami rządu, świadczenia będą podwyższane o inflację powiększoną o 20 proc. wskaźnika wzrostu płac.
- Emeryci i renciści to grupa, która w ostatnich latach została "szczególnie uderzona" poprzez pozbawienie prawa do corocznej waloryzacji jej głównych dochodów, czyli rent i emerytur - powiedział premier. - I my to prawo postanowiliśmy przywrócić. Pozwala na to m.in. dobra sytuacja gospodarcza - dodał.
Jak wynika z rządowych wyliczeń, powrót do corocznej waloryzacji rent i emerytur będzie kosztował państwo 30 mld zł w ciągu pięciu lat. Tylko w roku 2008 na ten cel trzeba będzie wydać 5,7 mld zł.
Decyzja rządu, mimo że zapowiadana, nie podoba się przedstawicielom pracodawców. - Uważamy, że należy chronić siłę nabywczą emerytów i rencistów, waloryzując ich świadczenia o inflację, ale nie stać nas na podnoszenie tych świadczeń o 20 proc. wzrostu wynagrodzeń - czytamy w komunikacie PKPP "Lewiatan". Konfederacja zwróciła uwagę, że obecnie sytuacja przeciętnego emeryta jest lepsza niż pozostałych Polaków. "Zgodnie z danymi Komisji Europejskiej, Polska jest jedynym państwem europejskim, w którym przeciętny dochód osób w wieku 65 lat i więcej jest wyższy niż przeciętny dochód osób w wieku 0-64 lata. W Polsce dochód osób 65+ stanowi 113 proc. dochodu osób w wieku 0-64 lata, podczas gdy w pozostałych państwach europejskich zawiera się w przedziale 55 proc.- 94 proc.".
Coroczna waloryzacja rent i emerytur już obowiązywała, ale zniósł ją gabinet Leszka Millera. Według obecnych przepisów, waloryzacja następuje dopiero wtedy, gdy inflacja, liczona od ostatniego podniesienia wartości świadczeń, przekroczy 5 proc. To rozwiązanie miało pomóc budżetowi w ograniczeniu deficytu i spowolnić wzrost długu.