Giełdowy dystrybutor żywności importowanej zarobił na czysto w I kwartale 2,6 mln zł. To o 0,9 mln zł więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Przychody ze sprzedaży sięgnęły 23 mln zł, wobec 18,8 mln zł rok wcześniej. North Coast planuje w tym roku wypracowanie 14,1 mln zł zysku netto i 116,5 mln zł obrotów. Zarząd podtrzymał prognozy.
Poprawa wyników to w dużej mierze skutek uruchomienia wszystkich zaplanowanych magazynów (w Pruszkowie, Krakowie, Gdańsku, Poznaniu i we Wrocławiu). Firma przymierza się teraz do otwarcia pierwszego delikatesu.
- Jesteśmy na etapie wyboru lokalizacji. Bierzemy pod uwagę Warszawę oraz Kraków - mówi Giorgio Pezzolato, wiceprezes North Coast. Dodaje, że w delikatesach spółka będzie uruchamiała bary bistro. - Tam konsumenci będą mogli skosztować potraw z naszych produktów - zapowiada wiceprezes Pezzolato. Nie ma jeszcze konkretów w sprawie sklepów corner shops, które miały ruszyć w ubiegłym roku. - Nie odstępujemy od tego pomysłu, ale nie jest on teraz priorytetem. Aktualnie skupiamy się na tym, aby znaleźć bardzo dobre lokalizacje dla delikatesów - tłumaczy Giorgio Pezzolato.
W czerwcu odbędzie się walne zgromadzenie akcjonariuszy North Coast. To właśnie na nim zapadnie decyzja w sprawie podziału zysku za miniony rok (8,3 mln zł). - W ubiegłym roku dywidenda wyniosła 8 groszy na akcję. W tym roku może być więcej - mówi G. Pezzolato.
Dystrybutor rozszerza ofertę. - Na razie nie możemy jeszcze ujawnić nazwy naszego nowego kontrahenta, ale przymierzamy się właśnie do sprzedawania wyrobów, które są w Polsce dobrze znane. Ich producentem jest duża, szwajcarska firma. Od momentu debiutu wprowadziliśmy na rynek m.in. sery Granarolo, czekoladki Gubor, Sapori di Siena - ciastka z grupy Colussi, suszone owoce i bakalie Noberasco - mówi wiceprezes.