Sezon wyników za pierwsze trzy miesiące tego roku został nieoficjalnie otwarty wczoraj publikacją sprawozdania finansowego przez koncern aluminiowy Alcoa. Stało się to po zakończeniu sesji na giełdach nowojorskich, czyli też po zamknięciu tego wydania "Parkietu". Analitycy przewidywali, że producent poinformuje o spadku zysków, z pominięciem pozycji jednorazowych, w porównaniu z I kwartałem zeszłego roku. Powód? Spadek popytu na aluminium w przemyśle motoryzacyjnym i budowlanym w USA.
Takie rezultaty wpisywałyby się w szerszy obraz. Ogółem zyski spółek z indeksu Standard & Poor?s 500 spadły bowiem o 11,3 proc. w porównaniu z I kwartałem zeszłego roku - wynika z prognoz analityków, zebranych przez Bloomberga.
Jak w czasie recesji
Wynik to słaby, ale i tak dużo lepszy niż w miesiącach październik-grudzień, kiedy zarobki pogorszyły się aż o 23 proc. Regres zaczął się jeszcze trzy miesiące wcześniej - w III kwartale zyski firm z "pięćsetki" stopniały o 2,5 proc. - na razie ciągnąłby się więc trzy kolejne okresy. Tak złej passy amerykańskie firmy nie miały od lat 2001-2002. Wówczas skończyło się na pięciu kwartałach coraz gorszych wyników, z ostatnim zakończonym w marcu 2002 r., kiedy amerykańska gospodarka wychodziła z recesji. Teraz spekuluje się, czy gospodarka USA właśnie w nią nie wpadła.
Warto zaznaczyć, że jeszcze u progu kwartału prognozy były dużo lepsze - oczekiwano nawet, że zyski wzrosną o kilka procent. Optymizm gasł jednak wraz z ujawnianiem kolejnych strat i odpisów od aktywów przez firmy finansowe. Ze względu na dużą wagę w indeksach często decydują one o wynikach wszystkich firm. Tak było w dwóch ostatnich kwartałach i tak samo ma być też tym razem. Gdyby nie uwzględniać spółek finansowych, wyniki firm z S&P 500 poprawiłyby się o ponad 8 proc. Podobny rezultat bardzo dobrze świadczyłby o amerykańskiej gospodarce i odsunął sporo obaw o jej załamanie.