Ukraina zniosła zakaz importu z Polski żywego drobiu i wyrobów drobiowych. Obowiązywał od 24 grudnia 2007 roku. Został wprowadzony w związku z wykrytymi u nas przypadkami ptasiej grypy. - Ukraina pozwoliła na wwóz drobiu i jego przetworów z polskich przedsiębiorstw, skontrolowanych przez naszych inspektorów - powiedział, cytowany przez PAP Anatolij Osadczy, rzecznik Państwowego Komitetu Medycyny Weterynaryjnej w Kijowie.

Według informacji zamieszczonych na stronie Głównego Inspektoratu Weterynaryjnego, teraz dziesięć polskich zakładów drobiowych ma prawo eksportu na rynek ukraiński. Są wśród nich między innymi Drosed, Sedar i giełdowy Indykpol. Dodatkowo, inspektorzy mają jeszcze skontrolować piętnaście wskazanych przez Polskę firm.

Przedsiębiorców jednak bardziej cieszy perspektywa sprzedaży mięsa na Ukrainę bez cła. Państwowy Komitet Ukrainy ds. Państwowych Rezerw Materiałowych wczoraj miał rozpocząć rozmowy z polskimi firmami, posiadającymi pozwolenia na eksport na ten rynek, w sprawie bezcłowych dostaw mięsa. Ukraina wstępnie zadeklarowała, że chciałaby kupować rocznie od 25 do 30 tys. ton mięsa wieprzowego (pozwolenie na eksport na ten rynek ma dwadzieścia siedem polskich firm) oraz od 10 do 15 tys. ton mięsa drobiowego. Szacuje się, że deficyt mięsa na Ukrainie wynosi 350-500 tys. ton rocznie. Dlatego kraj ten jest zainteresowany zwiększeniem importu.

- Bardzo nas cieszą wieści płynące z Ukrainy. Przez ostatnie lata, z powodu bardzo wysokich ceł, sprzedaży do tego kraju praktycznie nie było. Teraz pojawiło się "zielone światło w tunelu" i mamy nadzieję, że znów się pojawimy na tym rynku - komentuje Andrzej Pawelczak, rzecznik prasowy Animeksu.

Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso, również podkreśla, że zniesienie ceł na sprzedaż mięsa na Ukrainę byłoby świetną wiadomością. Zaleca jednak sceptycyzm. - Poczekajmy na oficjalne dokumenty - mówi. Zwraca też uwagę, że jeśli rzeczywiście ruszy duży eksport mięsa na Ukrainę, to będzie można się spodziewać wzrostu cen w kraju.