Mizuho Financial Group Inc. w minionym roku finansowym, zakończonym 31 marca, zarobił zaledwie 310 miliardów jenów, czyli 3 mld USD.
Wynik tego kolosa, drugiego w rankingu japońskich banków pod względem przychodów, był więc o 50 proc. gorszy niż w poprzednim roku. Analitycy są rozczarowani, gdyż spodziewali się 369 miliardów jenów zysku netto.
Fatalnie Mizuho Financial wypadł w działalności na rynkach papierów wartościowych. W tym segmencie stracił 5,5 miliarda dolarów, głównie z powodu odpisów wartości instrumentów powiązanych z ryzykownymi kredytami hipotecznymi w Stanach Zjednoczonych. Połowa straty przypadła na ostatni kwartał. Z powodu bardzo słabych rezultatów kierownictwo tej korporacji na przyszły rok przesunęło termin połączenia Mizuho Securities z Shinko Securities.
Mizuho Securities zbyt późno weszło na rynek instrumentów powiązanych z ryzykownymi kredytami hipotecznymi w USA. Uczyniło to w momencie, kiedy pojawiły się już sygnały zwiastujące załamanie. Grupę specjalistów pozyskano z Calyona, banku inwestycyjnego należącego do Credit Agricole. - Management spółki operującej na rynkach kapitałowych był bardzo zły - ocenia Edwin Merner, prezes firmy inwestycyjnej Atlantis Investment Research. Pochwala to, że Mizuho "agresywnie robi odpisy".
Reakcja inwestorów giełdowych na komunikat firmy była pozytywna, gdyż kurs akcji Mizuho Financial podskoczył 5,2 proc. Powodem zwyżki była informacja, że Mizuho o 80 proc. (do 100 miliardów jenów) zredukował w portfelu wartość zagranicznych instrumentów zabezpieczonych aktywami.