Według BIEC, cała gospodarka znajduje się w okresie niezbyt stabilnym, co odbija się również na tendencjach decydujących o przyszłych cenach. Z jednej strony obawy przed konsekwencjami światowego spowolnienia gospodarczego i problemów instytucji finansowych na rynku subprime zagrażają ograniczeniem globalnego popytu. Z drugiej strony, drożejąca żywność oraz kolejny rok nieurodzaju w Azji, grożą utrzymaniem się wysokich cen żywności w tym roku.
"Zawirowania w światowej koniunkturze, jak do tej pory w polskiej gospodarce odczuły najmocniej rynki finansowe. Sfera realna gospodarki, choć nie rozwija się już tak szybko jak przed rokiem to wciąż radzi sobie dobrze. Mocna złotówka sprzyja importowi. Jednak presja na wzrost płac nie ustępuje, zaś droższa żywność oraz wyższe ceny gazu i energii, które już lada dzień dotkną zarówno producentów, jak i gospodarstwa domowe, mogą stać się dodatkowym argumentem dla związków zawodowych dla wzrostu płac" - głosi raport.
"Wśród składowych działających w kierunku nasilenia się procesów inflacyjnych największy wpływ w ostatnim czasie mają rosnące koszty funkcjonowania przedsiębiorstw, w tym zwłaszcza koszty pracy, oraz ponowny wzrost dynamiki zaciągania kredytów konsumenckich" - czytamy dalej.
Biuro podkreśla, że od końca ubiegłego roku dość szybko wzrastają koszty w przeliczeniu na jednostkę wyrobu. Podobnemu, choć nieco mniej dynamicznemu wzrostowi uległy również jednostkowe koszty pracy. Te ostatnie najszybciej rosły pomiędzy marcem a wrześniem ubiegłego roku, a w ostatnich miesiącach, dzięki wysokiej dynamice produkcji, uległy wyhamowaniu.
"Zaznaczyć jednak należy, że są to jedynie koszty pracy liczone w sektorze przedsiębiorstw produkcyjnych. Nie uwzględniają one kosztów pracy w sektorze usług, handlu i sferze budżetowej, gdzie wynagrodzenia również wzrastały - istotnie podnosząc koszty funkcjonowania firm" - podano w raporcie.