Spowolnienie w USA, czy być może nawet już recesja, pochłania coraz więcej ofiar. Rośnie liczba bankrutujących firm. Wartość obligacji, których emitenci nie są w stanie wykupić, od kwietnia 2007 r. wzrosła z 4,4 miliarda do 206 miliardów dolarów. - Dostęp do pieniędzy był tak łatwy, że spółki, które powinny upaść, utrzymywano na powierzchni - uważa Rick Cieri, specjalista od bankructw w kancelarii Kirkland & Ellis.
Pogarsza się też sytuacja na rynku hipotecznym, gdzie narodził się obecny kryzys finansowy. Liczba wniosków o odebranie domów właścicielom niespłacającym pożyczek w marcu wzrosła o 57 proc., a w różnych fazach procedury zwanej foreclosure znajdują się 234 tysiące nieruchomości.
W tym roku na wyższe zmieni się oprocentowanie kredytów hipotecznych o wartości 460 miliardów dolarów. - Wcale nie jesteśmy blisko dna - twierdzi Kenneth Rosen, szef funduszu hedgingowego Rosen Real Estate Securities.
Liczba Amerykanów tracących domy będzie rosła coraz szybciej. W tym i następnym roku na rynek trafi 2,5 miliona przejętych domów, szacuje Michelle Meyer, analityk Lehman Brothers Holdings.
Pozytywne zaskoczenie J&J