Wszystko wskazuje na to, że KGHM Cuprum, spółka zależna od Polskiej Miedzi, będzie mogła uruchomić projekt badawczy, dotyczący technologii podziemnej gazyfikacji węgla brunatnego.
Dwutygodnik "Związkowiec" przytacza wypowiedź ministra gospodarki Waldemara Pawlaka, w której twierdzi on, że udostępnienie złóż węgla brunatnego na terenie Dolnego Śląska, ze względu m.in. na protesty społeczne, byłoby możliwe tylko przy zastosowaniu właśnie takich nowoczesnych metod, jak podziemna gazyfikacja węgla. Pozwoliłyby one uniknąć metody odkrywkowej, która wzbudza sprzeciw lokalnych mieszkańców.
Przedstawiciele Cuprum wielokrotnie zaznaczali, że ostateczna decyzja w sprawie wydobycia węgla brunatnego należy do polskiego rządu. Są jednak zdania, że rząd powinien działać w tej sprawie "bardziej energicznie".
Rządowy program z października 2007 r. określający politykę energetyczną Polski do 2030 r. nie uwzględnia polskich zasobów węgla brunatnego jako potencjalnego źródła energii. Tymczasem, jak podaje Cuprum, w Polsce jest 14 mld ton udokumentowanych zasobów bilansowych węgla brunatnego. Wypowiedzi wicepremiera mogą wskazywać na to, że planowane zmiany w programie dla energetyki uwzględnią węgiel brunatny.
Jak ocenia Cuprum, koszt budowy pilotażowej instalacji do podziemnej gazyfikacji węgla może wynieść 15 mln USD. Uruchomienie produkcji na skalę półprzemysłową mogłoby nastąpić za mniej więcej sześć lat. Cuprum może także liczyć na zielone światło od właściciela, czyli zarządu KGHM. Przypomnijmy, że zasiadł w nim Herbert Wirth, który wcześniej był wiceprezesem Cuprum, i także należał do osób promujących gazyfikację węgla.