Nowo wybrany prezes Orlenu Wojciech Heydel zamierza przejrzeć szczegóły strategii koncernu, aby móc zdecydować o ewentualnych jej zmianach. Na zarzut, że jest współautorem dokumentu, odpowiedział: - Wtedy gdy tworzyłem strategię, ropa kosztowała 65 USD za baryłkę, a teraz kosztuje 120 USD. Inne były także marże i fracht - wyjaśnił. Nie przeszkodziło mu to w złożeniu deklaracji o potrzebie zrewidowania ewentualnych dużych akwizycji dotyczących wydobycia.
- Była to jedna z jego pierwszych wypowiedzi publicznych po wyborze na prezesa, dlatego podchodziłbym do niej z pewną rezerwą - komentuje Paweł Burzyński, analityk z DM BZ WBK. - Uważam, że pragnąc być "politycznie poprawnym", przedstawił plan, który jest zgodny z obecnie obowiązującą strategią koncernu - stwierdził. Dodał jednak, że gdyby docelowo taka miała być polityka spółki w dziedzinie wydobycia, nie byłby usatysfakcjonowany. - Również inwestorzy właśnie w tym segmencie działalności Orlenu pokładają teraz największe nadzieje - powiedział Burzyński.
- Orlen zdecydowanie powinien pomyśleć o działalności wydobywczej - uważa też Maciej Janiec, inny analityk branży paliwowej. - Czasem warto jest jednak poczekać, szczególnie że spółka nie ma w tym obszarze doświadczenia - dodał. Według niego, wiele wskazuje na to, że w najbliższej przyszłości pogorszy się koniunktura gospodarcza na świecie. Jeśli tak się stanie, ceny ropy zaczną spadać, a wtedy obniżą się również wyceny spółek wydobywczych.
- Zdobycie dostępu do złóż jest kwestią strategiczną dla rozwoju Orlenu - powiedział Kamil Kliszcz z DI BRE Banku. Analityk widzi także pewne szanse dla firmy. - W ostatnim czasie obserwujemy wzmożoną ekspansję paliwowych koncernów ze Wschodu, nie tylko firm rosyjskich, ale także z Azerbejdżanu czy Kazachstanu. Dysponują one bardzo dużymi złożami ropy, nie mają jej jednak gdzie przetwarzać. Dlatego zawierają umowy z firmami zachodnimi. Orlen mógłby zawrzeć podobną umowę - powiedział Kliszcz.
Specjalista dodał, że Orlenu nie stać teraz na zakup dostępu do pól naftowych za gotówkę. Jego zdaniem, firma mogłaby jednak zapłacić za złoża własnymi akcjami. Podobnie zrobił choćby MOL, który w zamian za pola naftowe w Omanie dał własne akcje. - Ta metoda zdobycia dostępu do złóż nie wiązałaby się z koniecznością wydania gotówki - powiedział.