Tallin sprzeda spółki na giełdzie

Estoński rząd przymierza się do prywatyzacji największych firm. Ich udziały mają trafić do obrotu publicznego

Aktualizacja: 27.02.2017 13:37 Publikacja: 26.05.2008 09:00

Niewielka giełda w Tallinie ma w ciągu roku szansę na znaczący wzrost kapitalizacji. Estoński rząd, kierowany przez Andrusa Ansipa, zamierza sprzedać inwestorom giełdowym udziały największych tamtejszych przedsiębiorstw. Rozmiar zapowiadanych ofert publicznych może sięgnąć kilku miliardów dolarów.

Energetyka na start

Jako pierwszy z listy prywatyzowanych przedsiębiorstw na giełdę może trafić energetyczny koncern Eesti Energia. Eksperci wyceniają spółkę na 25 miliardów estońskich koron (2,5 mld USD). Państwo może zdecydować się sprzedać nawet 20-proc. pakiet koncernu, który ma wziąć udział w budowie nowej elektrowni atomowej w litewskiej Ignalinie.

- Jeśli debiut energetycznej firmy doszedłby do skutku, stałaby się ona jedną z największych spółek notowanych na nadbałtyckich parkietach - uważa Andrus Alber, prezes giełdy w Tallinie. Szef parkietu oczekuje, że decyzja w sprawie prywatyzacji zapadnie jesienią. Natomiast przygotowania do samej oferty mogą, jego zdaniem, potrwać od 6 do 12 miesięcy. - Słaba koniunktura na giełdzie nie jest wystarczającym powodem, aby odwlekać decyzje w sprawie sprzedaży państwowych spółek - stwierdził w jednym z wywiadów.

Kolej, poczta, porty też

mogą trafić na giełdę

Minister gospodarki Juhan Parts zapowiedział, że do końca lata jego resort przygotuje analizę, jakie przedsiębiorstwa i kiedy powinny trafić na giełdę. Jednak już teraz wiadomo, że oprócz Eesti Energia brana jest pod uwagę poczta, lotnisko w Tallinie, stołeczny port morski, koleje oraz zakłady gier losowych. Gorącym zwolennikiem prywatyzacji poprzez giełdę jest rządzącą Partia Reform. Z wypowiedzi przedstawicieli opozycji wynika jednak, że zapowiada się gorąca dyskusja w parlamencie na temat sprzedaży spółek. Ain Seppik, lider Partii Centrum, wskazuje, że z wyjątkiem poczty, większość przedsiębiorstw nie potrzebuje giełdy do dalszego rozwoju.

Karel Ruutli, przewodniczący parlamentarnej frakcji Unii Ludowej, wskazuje, że rząd wprowadzając spółki na parkiet chce tylko załatać dziurę budżetową. - Z debiutu tych firm nie będzie żadnych korzyści - przekonywał do swoich racji Ruutli w rozmowie z dziennikiem "Aripaev".

Prywatyzacja ożywi

rynek pierwotny

Jeśli dojdzie do ofert publicznych, niewątpliwie korzyści odniesie estońska giełda. Specjaliści podkreślają, że wejście dużych koncernów pomoże ożywić handel na parkiecie w Tallinie. Na rynku pierwotnym w Estonii prawie od roku panuje cisza. Rozmiar ofert dwóch spółek, które debiutowały w 2007 roku, nie powalał na kolana. Jeden z deweloperów i koncern medialny zebrały wówczas z rynku nieco ponad 100 milionów euro.

Teraz na parkiecie w Estonii notowanych jest zaledwie 17 firm, których łączna wartość rynkowa wynosi 3, 26 miliarda euro. Natomiast w kwietniu wartość handlu akcjami w Tallinie wyniosła 29 mln euro. Od początku roku kapitalizacja tamtejszej giełdy zmniejszyła się o 20 proc.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego