Początkowo finansowanie lotosowskiego Programu Kompleksowego Rozwoju Technicznego (dziś nosi nazwę 10 +) miało być uzgodnione i dopięte na początku zeszłego roku. Celem inwestycji prowadzonych w ramach tego programu ma być przede wszystkim zwiększenie do 2012 r. mocy przerobowych rafinerii z obecnych 6 mln do 10,5 mln ton ropy rocznie. Łączna wartość projektu to około 5,6 mld zł. Mijały kolejne miesiące, a przedstawiciele spółki podawali coraz to nowsze terminy zawarcia umów kredytowych. Ostatnia wersja jest taka, że Grupa Lotos chce ostatecznie zamknąć kwestię finansowania programu w tym miesiącu, choć umowy mogą być zawarte nieco później. Kiedy? Tego na razie nie wiadomo. Być może dowiemy się dzisiaj.
30 stron umowy
Wiadomo natomiast, że paliwowy koncern zadłuży się nie w kilku, ale aż w kilkunastu instytucjach finansowych. Pożyczyć ma od nich łącznie 1,75 mld USD (prawie 3,8 mld zł). Właśnie liczbą przyszłych kredytodawców rzecznik Grupy Lotos Marcin Zachowicz tłumaczy poślizg w zamknięciu finansowania. - Stronami umów będzie łącznie około 30 podmiotów. Chodzi bowiem nie tylko o banki, ale także o firmy doradcze - wyjaśnił Zachowicz. - Do każdej dwustronnej umowy jest ponadto kilkanaście załączników. To gigantyczna masa dokumentów - dodał.
Bez noża na gardle
Rzecznik zapewnił, że mimo opóźnień inwestycja jest całkowicie bezpieczna pod względem finansowania. Firma ma wystarczające fundusze własne, a ponadto w grudniu zeszłego roku zaciągnęła od konsorcjum czterech banków: Pekao, PKO BP, BRE Banku i Rabobanku Polska pożyczkę w wysokości 400 mln USD (ponad 860 mln zł).