Jutro Stowarzyszenie Brytyjskich Bankowców (British Bankers Association - BBA) powinno poznać wyniki przeglądu mechanizmu kształtowania stóp procentowych na londyńskim rynku (Libor). Są one bardzo ważne, gdyż w oparciu o nie ustalane są koszty kredytów w wielu krajach i stanowią odniesienie dla papierów dłużnych i instrumentów pochodnych o wartości 350 bilionów dolarów.
Ostatnio wiarygodność stóp Libor została poważnie nadwątlona, pojawiły się bowiem wątpliwości, czy banki mające wpływ na ich poziom podają prawdziwe informacje o kosztach zaciąganych przez siebie kredytów.
Wczoraj Jean-Pierre Roth, prezes Narodowego Banku Szwajcarii, w wywiadzie dla gazety "Handelszeitung", ujawnił, że instytucja ta bada, czy Libor jest właściwym benchmarkiem (punktem odniesienia) dla jej polityki pieniężnej.
Londyńskie stopy ustalane są codziennie przez stowarzyszenie bankowców na podstawie informacji szesnastu banków. Informują one, ile kosztowałoby je zaciągnięcie kredytu na piętnaście różnych okresów. BBA oblicza średnie, odrzucając cztery najwyższe i cztery najniższe wielkości, i ogłasza je o 11,30 czasu miejscowego. Wady tego mechanizmu, funkcjonującego od 24 lat, obnażył kryzys kredytowy spowodowany przez załamanie na rynku hipotecznym w Stanach Zjednoczonych.
BBA podaje nazwy banków uczestniczących w ustalaniu stóp Libor, co, zdaniem niektórych fachowców, stwarza zachętę do zaniżania kosztów pozyskiwania kredytów. Przyznanie się, że za pożyczki płacą więcej, mogłoby zostać odczytane jako sygnał, że mają kłopoty.