Rzecznik Komisji Europejskiej do spraw konkurencji Jonathan Todd powiedział wczoraj, że na podstawie informacji, które ma obecnie KE, nie ma wyboru, jak tylko szykować decyzję o zwrocie pomocy publicznej udzielonej stoczniom Gdynia i Szczecin. Dodał, że jeśli Polska przedstawi szybko dokumenty, z których wynikałoby, że rząd ma plan ekspresowego przywrócenia stoczniom długotrwałej rentowności, to KE przeanalizuje je przed wydaniem postanowienia.
Minister skarbu Aleksander Grad odpowiedział, że na razie żadnej decyzji w sprawie Szczecina i Gdyni nie ma. - Jesteśmy zdeterminowani, aby sprywatyzować stocznie. Nie akceptujemy rozwiązania, w którym miałaby nastąpić ich upadłość. Jesteśmy w stałym kontakcie z KE - zapewnił szef resortu skarbu.
Zdaniem Grada, problem dotyczy też sprywatyzowanej przez poprzedni rząd Stoczni Gdańskiej. W umowie sprzedaży spółki nie było ani jednego zapisu o planie restrukturyzacji. KE zastrzegła, że albo dostanie taki plan w ciągu miesiąca, albo trzeba będzie oddać pomoc udzieloną stoczni. A tę Bruksela szacuje na 740 mln euro.
Co może wiedzieć Komisja
Aleksander Grad wyjaśnił, że poinformował KE o trwających pracach i będzie prosił o więcej czasu na prywatyzację stoczni (według wcześniejszych ustaleń, Polska powinna załatwić ten problem do 30 czerwca).