Prezes Comarchu: spółka nie będzie skupować papierów

Janusz Filipiak, prezes i główny akcjonariusz Comarchu, stanowczo ucina wszelkie dyskusje na temat buy backu lub dywidendy. Tymczasem na kontach spółki leży prawie 240 mln zł

Aktualizacja: 27.02.2017 13:18 Publikacja: 09.06.2008 07:12

Trwająca od kilku miesięcy bessa bardzo boleśnie obeszła się z Comarchem. Jeszcze rok temu papiery krakowskiej spółki kosztowały ponad 220 zł. W maju kurs spadł poniżej 100 zł. W piątek wynosił 95,2 zł. Kapitalizacja firmy przez ostatnie dwanaście miesięcy spadła o przeszło 1 mld zł i wynosi obecnie "ledwie" 750 mln zł.

Przeceny Comarchu nie powstrzymała sprzedaż Interii. W I kwartale giełdowa spółka pozbyła się wszystkich posiadanych akcji portalu. Pakiet 2,53 mln walorów dawał Comarchowi (dzięki uprzywilejowaniu) aż 11,6 mln głosów (48,48 proc. wszystkich) w internetowej spółce. Kupujący - niemiecki koncern Bauer - zapłacił sprzedającemu aż 199,5 mln zł.

Pieniądze trafiły na konta Comarchu w połowie stycznia i od tamtej pory leżą w większości niewykorzystane. Spółka wydała jedynie 10 mln zł na zakup nieruchomości w Łodzi. Na koniec marca na kontach informatycznej firmy było 239 mln zł wolnych środków i ich ekwiwalentów. Gdyby firma zdecydowała się przeznaczyć je na skup akcji, mogłaby nabyć prawie co trzeci papier (zakładając, że kurs się nie zmieni).

Chrapka na pieniądze

Niska wycena giełdowa Comarchu w połączeniu z dużymi zasobami wolnych środków spowodowała, że na rynku pojawiły się głosy, że krakowska spółka powinna przeznaczyć część pieniędzy na skup własnych papierów lub przekazać je akcjonariuszom w postaci dywidendy.

- Żaden z udziałowców finansowych nie zwrócił się do nas w tej sprawie - stwierdził tymczasem Janusz Filipiak, prezes Comarchu. Jest, wraz z żoną, głównym akcjonariuszem firmy. Kontrolują wspólnie akcje dające im dwie trzecie głosów na walnym zgromadzeniu.

Jego zdaniem, pieniądze powinny zostać w spółce. - Cały czas agresywnie inwestujemy w rozbudowę potencjału produkcyjnego. Zasilamy gotówką nowe przedsięwzięcia typu start up prowadzone w ramach naszego funduszu Comarch Corporate Finance FIZ - uzasadniał swoje stanowisko Filipiak.

Przypomniał, że kierowana przez niego spółka szuka firm do przejęcia poza Polską. Z wcześniejszych wypowiedzi prezesa wynikało, że w kręgu zainteresowania znajdują się przede wszystkim niemieccy producenci oprogramowania, których zakup otworzyłby Comarchowi drogę do pozyskiwania klientów w tym kraju. Akwizycje mogłyby pochłonąć kilkadziesiąt milionów złotych.

Prezes przyznał jednak, że w temacie rozbudowy grupy niewiele się dzieje. - Nasz początkowy entuzjazm nieco osłabł, bo trudno jest znaleźć interesującą firmę. Nie sądzę, żeby w perspektywie kilku miesięcy coś się mogło wydarzyć w tym obszarze - stwierdził.

Oprócz małżeństwa Filipiaków dużym akcjonariuszem informatycznej spółki są również fundusze zarządzane przez BZ WBK AIB AM. Kontrolują papiery dające 14,35 proc. głosów na walnym zgromadzeniu. Przedstawiciele instytucji bardzo dyplomatycznie wypowiadali się na temat, czy Comarch powinien podzielić się pieniędzmi z udziałowcami.

- Kurs spółki jest bardzo niski, a równocześnie na jej kontach jest sporo gotówki. Nasuwa to pomysł, żeby część środków przeznaczyć na buy back lub dywidendę - stwierdził Błażej Bogdziewicz, zarządzający BZ WBK AIB AM. Przyznał jednak, że fundusz nie rozmawiał na ten temat z Comarchem.

Decyzja, co zrobić z wolną gotówką, leży w gestii walnego zgromadzenia. Najbliższe, które zajmowało się będzie m.in. zatwierdzeniem sprawozdań finansowych za 2007 r., zbierze się 25 czerwca.

Pojedynek z góry

rozstrzygnięty

Jeśli mimo wszystko inwestorzy finansowi zdecydowaliby się zainicjować dyskusję na temat nadmiaru wolnych środków w Comarchu, i tak stoją na straconej pozycji. Małżeństwo Filipiaków dysponuje wystarczającą siłą głosów, żeby zablokować każdą inicjatywę niezgodną z ich wizją.Prezes ma zresztą wyrobione stanowisko w tej sprawie. - Żadnej dywidendy ani tym bardziej buy backu w Comarchu nie będzie - oświadczył. - Jeśli mniejszościowi udziałowcy uważają, że nasze papiery są niedoszacowane, to jest to ich problem. Nie zamierzam w żaden sposób wpływać na kurs innymi metodami niż działania operacyjne. A za takie nie uważam ani obietnicy wypłacenia wysokiej dywidendy, ani skupowania papierów - dodał.

Jego zdaniem, inwestorzy, nabywając akcje kierowanej przez niego spółki, muszą pogodzić się z tym, że nie będą mieli zbyt wiele do powiedzenia. - Wystarczy przeczytać nasz statut, który daje mi i mojej żonie dominującą pozycję w Comarchu. Akcjonariusze powinni brać ten element ryzyka pod uwagę - podsumował Filipiak.

Milena Olszewska

analityk ING Securities

Gotówka na koncie nie pracuje

Comarch po sprzedaży Interii ma spore zasoby wolnej gotówki, a z punktu widzenia akcjonariuszy trzymanie takiej góry pieniędzy na kontach nie jest efektywne. Moim zdaniem, wartość dla akcjonariuszy mogłaby być wykreowana, gdyby spółka zainwestowała środki w rozwój nowych produktów. Krakowska spółka wydała już co prawda część pieniędzy na zakup nieruchomości w Łodzi, która pomieści lokalny oddział i nowe centrum przetwarzania danych, ale kolejne zapowiadane projekty, według mnie, nie będą już tak kapitałochłonne. Chyba że, zgodnie z zapowiedziami, Comarch kupi niemiecką spółkę produkującą oprogramowanie. Jeśli jednak akwizycja za Odrą nie zostanie sfinalizowana w najbliższych kwartałach, Comarch powinien zastanowić się nad zwróceniem części pieniędzy udziałowcom. Może to być buy back lub dywidenda. Myślę, że wypływ ze spółki nawet 50-80 mln zł nie byłby dla niej większym uszczerbkiem.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy