Związek Zawodowy Górników w Polsce zapowiada, że jeśli w najbliższym czasie Waldemar Pawlak, minister gospodarki, nie podpisze umowy sprzedaży kopalni Silesia szkockiej spółce Gibson Group (GG), rozpocznie akcję protestacyjną na "wielką skalę". - Poza strajkiem podziemnym w grę wchodzi także wycieczka pod Ministerstwo Gospodarki - mówi Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący związku.
To reakcja na informacje z wczorajszego "Parkietu". Jako pierwsi napisaliśmy, że wśród pracowników Kompanii Węglowej (spółka jest właścicielem Silesii) krąży informacja o przygotowywanych analizach kosztu likwidacji kopalni, poprzez jej zalanie. O taką analizę, zdaniem związkowców, zwrócił się do zarządu Kompanii wicepremier Pawlak, choć biuro prasowe ministerstwa temu zaprzecza. Od 1989 r. taki los nie spotkał jeszcze żadnego zakładu.
Dlaczego resort gospodarki opóźnia sprzedaż Silesii? Waldemar Pawlak mówi oględnie o "sprawdzaniu różnych informacji". Prawdopodobnie chodzi o wiarygodność szkockiej spółki GG, której kapitał zakładowy wynosi 100 funtów brytyjskich. Była ona jedynym oferentem w przetargu na kupno Silesii. Za zakład przynoszący 30 mln zł straty rocznie chce zapłacić 250 mln zł (cena wywoławcza wynosiła 111,5 mln zł). Umowę sprzedaży podpisano miesiąc temu, a GG wpłaciło 4 mln zł wadium. Dokumenty czekają na podpis ministrów gospodarki i skarbu. - Z naszych informacji wynika, że przedstawiciele rządu wolą zlikwidować Silesię niż narazić się na kompromitację. Tę kopalnię łatwo zrestrukturyzować tak, by przynosiła zyski, co rządzącym się nie udawało - mówi Czerkawski. Dodaje, że nie spodziewano się zainteresowania kupnem zakładu, więc umowa sprzedaży została przygotowana niedbale, z czym teraz rząd i Kompania mają problem.
Pawlak nie odpowiedział nam wczoraj na zarzuty związków, gdyż był w Brukseli, a nikt inny w resorcie na ten temat wypowiadać się nie może.
Bogdanka wybrała DI BRE