Nad interesami British Petroleum w Rosji zbierają się czarne chmury. Rosyjscy akcjonariusze paliwowego koncernu TNK-BP obarczyli Brytyjczyków winą za kiepskie wyniki finansowe i skierowali przeciwko nim sprawę do sądu. Nasilają się spekulacje, że udziały brytyjsko-rosyjskiej spółki kupi Gazprom.
Konflikt w TNK-BP zaostrzył się po tym, jak jego akcjonariusze Wiktor Wekselberg, Michaił Fridman oraz Leonard Bławatnik zaproponowali wymianę udziałów koncernu na 7,6-proc. pakiet giganta z Wysp. Tym samym rosyjscy miliarderzy po
raz pierwszy oficjalnie przyznali, że są gotowi sprzedać udziały. Jednak rozmowy miliarderów z Brytyjczykami zakończyły się fiaskiem.
Z kolei przedstawiciele BP uważają, że ich rosyjscy partnerzy chcą przejąć kontrolę nad TNK-BP. To według Brytyjczyków jest powodem żądań dotyczących zmiany zarządu spółki. Rosjanie chcą ustąpienia Roberta Dudleya ze stanowiska prezesa koncernu. Ponadto grupa miliarderów twierdzi, że w TNK-BP pracuje zbyt dużo zagranicznych menedżerów.
Sytuację Brytyjczyków pogarszają kiepskie relację z Kremlem. Urzędnicy złożyli zawiadomienie w prokuraturze o przestępstwach podatkowych dokonanych w latach 2001-2003 przez menedżerów jednej z firm naftowych. Wśród podejrzanych może być sam Robert Dudley, który na początku miesiąca był przesłuchiwany przez policję.