Przystrojony Pekin, ukryty smog

Skala wydatków związanych z organizacją tegorocznej olimpiady nie musi świadczyć o mocarstwowych ambicjach Chin. Może za to odzwierciedlać wielkość i tempo rozwoju gospodarki Państwa Środka

Aktualizacja: 26.02.2017 16:10 Publikacja: 08.08.2008 10:33

Analizując wpływ rozpoczynających się dzisiaj igrzysk na gospodarczy rozwój Chin, trzeba uwolnić się od piorunującego wrażenia, jakie robi skala związanych z Olimpiadą 2008 wydatków. W ujęciu nominalnym sumy te odzwierciedlają przede wszystkim wielkość chińskiej gospodarki i tempo jej rozwoju. W związku z przyspieszoną integracją ze światowym systemem gospodarczym, Pekin przeżywa głód inwestycji infrastrukturalnych. Wiele z przedsięwzięć pozornie związanych z olimpiadą jest Pekinowi potrzebnych niezależnie od niej, a plan rozwoju metropolii i całego państwa na kolejne lata jest nie mniej ambitny, niż w okresie poprzedzającym igrzyska. Olimpiada jawi się w tym świetle jako krótkotrwały bodziec, który nie będzie miał wpływu na długofalowy rozwój chińskiej gospodarki, ale też nie jest w stanie uodpornić jej na efekty globalnego załamania.

Igrzyska czy pokaz siły?

W swej ponad 100-letniej historii letnie igrzyska olimpijskie wielokrotnie służyły jako narzędzie propagandowe. Rozmach, z jakim przystąpiono do organizacji tegorocznej, 29. edycji tej największej sportowej imprezy, sprawia wrażenie, że Chinom również zależy przede wszystkim na poprawie wizerunku oraz wykazaniu wyższości tamtejszego systemu polityczno-gospodarczego. Zwłaszcza że aspiracje rozwijającego się w ekspresowym tempie azjatyckiego giganta zderzyły się z kontrowersjami wokół naruszania przez chińskie władze praw człowieka. W rezultacie tegoroczne igrzyska bywają określane jako najbardziej upolitycznione od czasu olimpiady w Moskwie w 1980 r. W tym świetle interpretowana bywa kwota, jaką chiński rząd przeznaczył na organizację igrzysk, w zależności od źródeł oceniana na 30-50 mld USD. Ponieważ przewyższa ona co najmniej dwukrotnie koszty poniesione przez gospodarzy poprzednich letnich igrzysk, a kolejne również będą zdecydowanie tańsze, poniesione wydatki wydają się być przejawem chińskiej gigantomanii. Niektóre inwestycje, jak np. rozbudowa portu lotniczego w Pekinie o największy pasażerski terminal świata, którego powierzchnia przekracza o 17 proc. wszystkie terminale londyńskiego Heathrow razem wzięte, wydaje się w tym kontekście przykładem komunistycznej pokazuchy. Organizacja najdłuższej w historii sztafety ze zniczem olimpijskim, przyspieszone lekcje kulturalnego zachowania dla chińskich obywateli czy usilne próby zneutralizowania smogu tylko te wrażenie pogłębiają.

Porównywanie Chin i poniesionych przez nie nakładów z państwami goszczącymi igrzyska w poprzednich latach jest jednak mylące. Żadne z nich nie rozwijało się tak dynamicznie, a ich awans do grupy państw wysoko rozwiniętych nie był tak odległy, jak w przypadku Państwa Środka.

Jeśli wziąć pod uwagę tempo wzrostu chińskiego produktu krajowego brutto, dynamikę inwestycji i skalę wielu realizowanych tam niezależnie od olimpiady przedsięwzięć, przekonamy się, że Chiny nie stroją się w piórka mocarstwa, lecz powoli nimi obrastają. Można natomiast spytać, czy związane z obecną olimpiadą wydatki oraz generowane przez nią przychody przyspieszają ten proces, czy go hamują. Wiele wskazuje na to, że pomimo gigantycznych na pierwszy rzut oka środków przeznaczonych na ten cel, z punktu widzenia rozwoju gospodarczego Chin, a nawet samego Pekinu, będą one jedynie krótkotrwałym epizodem. Przede wszystkim, związane z igrzyskami wydatki rozłożone były w czasie i często wpisane były w pięcioletnie plany gospodarcze. Pekin ubiegał się o możliwość organizacji igrzysk dwukrotnie, a otrzymał ją w 2001 r., pokonując m.in. Paryż i Toronto. Ponieważ kandydaci na gospodarza olimpiady muszą poczynić pewne przygotowania jeszcze przed wyłonieniem zwycięzcy, budowa niektórych obiektów w chińskiej stolicy ruszyła już w latach 90. Inwestycje nie ustaną także po igrzyskach, gdyż wiele z ambitnych celów przewidzianych w obecnej pięciolatce upływającej w 2010 r. rozpocznie się dopiero po zakończeniu wielkiej fety w Pekinie.Infrastrukturalny boom

W latach 2002-2008 Pekin przeznaczył na budowę obiektów sportowych, rozwój infrastruktury i walkę z zanieczyszczeniem powietrza około 39 mld USD. Liczba ta wpędza w osłupienie, lecz w tym samym okresie w skali kraju inwestycje w środki trwałe sięgnęły 6,2 biliona USD. Prognozy wskazują, że tylko w tym roku wskaźnik ten wyniesie 1,9 biliona USD, a w kolejnych latach będzie wzrastał o 20 proc. rocznie. W ujęciu rocznym przedsięwzięcia ściśle powiązane z olimpiadą odpowiadały zaledwie za 0,59 proc. wszystkich inwestycji Chin.

Sięgając do bardziej obrazowych przykładów, symbol tegorocznych igrzysk - przypominający ptasie gniazdo stadion narodowy - kosztował zaledwie 430 mln USD, a budowa lub modernizacja wszystkich 31 olimpijskich obiektów sportowych oraz 45 treningowych łącznie wyceniana jest na 2,6 mld USD. Spośród wydatków infrastrukturalnych, często wliczanych do kosztów olimpiady, wiele jest efektem niezależnej od niej modernizacji Pekinu. Rozbudowa stołecznego portu lotniczego kosztem 3,8 mld USD była odpowiedzią na jego awans na liście najbardziej ruchliwych lotnisk świata na 9. pozycję z 26. w 2002 r. Podobnie rozbudowa pekińskiego metra odpowiada przede wszystkim na potrzeby komunikacyjne metropolii. Choć jego rozwój w przededniu olimpiady niewątpliwie przyspieszył - aż cztery spośród ośmiu linii oddano do użytku w tym i ubiegłym roku - to prawdziwego boomu można oczekiwać dopiero po zakończeniu sportowego widowiska, jeśli plan budowy kolejnych 19 linii i 400 km torów do 2020 r. zakończy się powodzeniem. Budowa obwodnic, oczyszczalni ścieków, nowych elektrowni czy sadzenie tysięcy drzew wpisuje się w tę samą narrację: na tym szczeblu rozwoju inwestycje te były w Pekinie niezbędne.

W skali całych Chin spektakularnych projektów infrastrukturalnych realizowanych jest bardzo dużo. Do 2020 r. obok istniejących w 2006 r. 142 lotnisk dołączyć mają kolejne 92. Innym doskonałym przykładem jest rozwój kolei, okrzyknięty przez Bank Światowy największym tego typu przedsięwzięciem od XIX w. Tylko w tym roku na ten cel przeznaczono 46 mld USD. Budowa linii szybkiej kolei między Szanghajem a Pekinem pochłonąć ma 30 mld USD. W tym kontekście, nawet 50 mld USD zakwalifikowanych jako koszty olimpiady stanowi zaledwie kroplę w morzu inwestycji. Liczby pokazują, że chińska gospodarka jest zbyt wielka, aby goszczenie igrzysk mogło ją trwale pobudzić.

Gospodarka po olimpiadzie

Argument ten ma także drugą stronę: skoro olimpiada nie jest motorem wzrostu gospodarczego Chin, to po jej zakończeniu nie należy się spodziewać spowolnienia. Dość rozpowszechnione obawy, że mogłoby do niego dojść, uzasadnia się możliwością wystąpienia tzw. "efektu postolimpijskiego" lub też "efektu doliny", gdy napędzany igrzyskami boom inwestycyjny i konsumpcyjny gwałtownie ustaje, a na jego miejsce pojawiają się koszty związane z utrzymaniem nadmiarowych obiektów sportowych. Bank Chin (BOC) ocenia, że spośród 12 państw goszczących w ostatnim półwieczu igrzyska, dziewięć odnotowało w ośmioletnim okresie postolimpijskim spadek tempa wzrostu gospodarczego sięgający nawet 2,5 pkt proc. w porównaniu z ośmioma latami przedolimpijskimi. - Dotyczyło to jednak przede wszystkim mniejszych państw - zauważył Li Xiaochao, rzecznik BOC.

Tymczasem przedolimpijskie inwestycje Pekinu stanowią zaledwie 2,9 proc. zagregowanych inwestycji Chin w środki trwałe. Dla porównania, udział przygotowującego się do Expo 2010 Szanghaju sięga 5 proc. Nawet gdyby poziom stołecznych inwestycji drastycznie się w najbliższym czasie obniżył, co biorąc pod uwagę infrastrukturalny głód Pekinu jest mało prawdopodobne, nie wywarłoby to głębokiego wpływu na całą gospodarkę. "Chiny nie są takie jak Japonia w 1964 r. czy Korea Południowa w 1988 r. i nie staną się teraz rozwiniętym krajem. Ich industrializacja i modernizacja będzie daleka od zakończenia, także po olimpiadzie" - powiedział Lu Zheng z Chińskiej Akademii Nauk Społecznych.

Groźba spowolnienia

Nie wszystkich to jednak przekonuje, zwłaszcza że oznaki wyhamowywania chińskiej gospodarki ostatnio faktycznie się pojawiły. Z powodu dramatycznego wzrostu cen surowców, umocnienia się juana, a także obcięcia przez rząd ulg podatkowych dla eksporterów, w stanowiących serce fabryki świata prowincjach Guangdong i Zheijang odnotowano bezprecedensową liczbę bankructw. Eksport w pierwszych sześciu miesiącach roku wzrósł wprawdzie w stosunku do pierwszego półrocza ubiegłego roku o 21,9 proc. i przekroczył 660 bln USD, jednak w poprzednich latach wykazywał jeszcze większą dynamikę. W ślad za eksportem idzie generowany przezeń w 35 proc. produkt krajowy. Chiński urząd statystyczny podaje, że w pierwszym półroczu wzrost PKB wyniósł 10,4 proc. rok do roku, lecz jeszcze rok temu chińska gospodarką parła do przodu w tempie 12,2 proc.

Te niepokojące zjawiska mają jednak niewiele wspólnego z olimpiadą i nie chodzi tu wyłącznie o to, że pojawiły się zbyt wcześnie, aby uznać je za "efekt doliny". Zhuang Jian, ekonomista z Banku Rozwoju Azji (ADB), dostrzega w nich przede wszystkim skutki świadomego działania chińskich władz. Według niego, przewidziały one możliwość przegrzania gospodarki i odpowiednio wcześnie podjęły środki zapobiegawcze m.in. zacieśniając politykę pieniężną. W rezultacie wskaźnik CPI, który w lutym sięgnął najwyższego od 12 lat poziomu 8,7 proc., w czerwcu spadł do 7,1 proc., a w lipcu miał wynieść 6,7 proc. - Nawet jeśli istnieje ryzyko wystąpienia efektu postolimpijskiego, to takie kontrolowane schłodzenie gospodarki zdecydowanie je zmniejsza - uważa członek komisji polityki monetarnej w Chińskim Banku Ludowym Fan Gang.

Reklama Pekinu

Oddzielną sprawą jest to, jakie korzyści z goszczenia olimpiady odniesie sam Pekin. Bo prawdopodobieństwo, że poniesie z tego tytułu straty, jest znikome. Dzięki taniej sile roboczej i mniejszej liczbie prawnych ograniczeń koszt budowy obiektów sportowych były o połowę niższe niż w Atenach. Także szacowany na 3 mld USD budżet operacyjny nie przekracza znacząco kosztów poniesionych przez Ateny i zostanie pokryty przez środki uzyskane od sponsorów oraz wpływy ze sprzedaży praw do transmisji, reklam i biletów.

Według prognoz Pekińskiego Biura Statystycznego (BSB), PKB miasta przekroczy w tym roku magiczną barierę 1 biliona juanów. W ostatnich trzech latach miasto rozwijało się w tempie 11,8 proc. rocznie, o 0,8 pkt proc. szybciej niż w poprzednich pięciu latach. Szacuje się, że "czynnik olimpijski" dołożył do ubiegłorocznej stopy wzrostu 1,14 pkt proc., a w tym roku ma to być 0,85 pkt proc. BSB ocenia, że goszczenie olimpiady przyniosło miastu w ciągu ostatnich czterech lat łącznie 105 mld juanów (15,3 mld USD). Niezależnie od tego, w jakim stopniu jest to wynik inwestycji infrastrukturalnych, które przypuszczalnie powstałyby niezależnie od igrzysk, podjęto również pewne kroki, które na trwałe mogą usprawnić funkcjonowanie Pekinu. Z pewnością taki będzie efekt rozwoju mediów i poprawy bezpieczeństwa stolicy. Można tu także zaliczyć usprawnienia związane z ekologią, choć nie wydaje się prawdopodobne, aby władze utrzymały na dłuższa metę drakońskie ograniczenia nałożone na ruch samochodowy czy funkcjonowanie niektórych fabryk.

Trudno także o lepszą kampanię reklamą dla Pekinu niż udane igrzyska olimpijskie. Na olimpiadę zjechać ma do stolicy 600 tys. zagranicznych gości i 2,5 mln Chińczyków, a samą ceremonię otwarcia obejrzy 3 mld ludzi. W ciągu roku 4,5 mln zagranicznych turystów wyda w Pekinie 4,8 mld USD, a liczby te będą według prognoz rosły w tempie 8-9 proc. rocznie. Chińska stolica ma też szansę stać się globalnym centrum wystawowym, biznesowym, konferencyjnym i rozrywkowym.

Wygląda więc na to, że organizacja igrzysk olimpijskich nie stanowiła w ostatnich latach motoru rozwoju Państwa Środka. I choć mogła go nieznacznie przyspieszyć, to w ostatecznym rozrachunku chińska gospodarka rośnie głównie w oparciu o fundamentyDlatego nie należy oczekiwać, że za wielką fetę w Pekinie chiński smok zapłaci wkrótce bólem głowy.

komentarze

Prof. dr hab. Edward Haliżak

dyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW

Dowód na sprawność zarządzania

Wydatki Chin na organizację igrzysk trzeba odnieść do poziomu

PKB, ocenianego na 1,5 bln USD. Z tym wiąże się pytanie o źródła

wzrostu. Pierwszym są inwestycje, drugim eksport, a trzecim popyt

wewnętrzny. Coraz większego znaczenia nabiera ten ostatni. Wydatki olimpijskie mają wpływ, ale nie zasadniczy. Tegoroczna olimpiada ma jednak znaczenie dla wizerunku Chin jako kraju dobrze zorganizowanego. Przeprowadzenie igrzysk, zakładając, że wszystko pójdzie dobrze, będzie dowodem na wysoki poziom chińskich kadr zarządzających, a taką sprawność techniczną docenią inwestorzy. Jeśli chodzi o wykorzystanie obiektów olimpijskich, to Chiny przymierzają się do organizowania światowych festiwali, koncertów, wielkich targów mody. Posłużą one też bogacącej się chińskiej klasie średniej, która dopiero zaczyna uprawiać europejskie sporty.

Edmund Harriss

dyrektor inwestycyjny w Guinness Atkinson Asset Management

Efekt igrzysk będzie minimalny

Nie sądzę, by igrzyska olimpijskie miały jakieś szczególnie duże znaczenie dla chińskiej gospodarki. Jest ona dużo, dużo większa od greckiej, tak więc nie można zakładać, że efekt tej olimpiady będzie choć w niewielkiej stopniu porównywalny z efektem letnich igrzysk w Atenach dla greckiej gospodarki 2004 roku.

W zeszłym roku inwestycje w Chinach miały wartość 1,4 bln USD. Tymczasem wszystkie inwestycje związane z pekińskimi igrzyskami to tylko 14 mld USD. Zresztą duża część z tych wydatków została już wcześniej wpisana do planów rozwoju chińskiej stolicy. Obejmowała ona głównie rozbudowę sieci komunikacyjnej (nowe połączenia drogowe, metro). Olimpiada sprawiła jedynie, że niektóre z tych inwestycji zostały zrealizowane wcześniej.

Igrzyska olimpijskie w Pekinie z pewnością zwrócą uwagę świata na szybko i dynamicznie rozwijającą się chińską gospodarkę. Nie mogą jednak w żaden sposób wpłynąć na tempo wzrostu PKB ChRL.

30-50 mld USD

wydał na organizację olimpiady w Pekinie chiński rząd

866 mln USD

- tyle łącznie zapłaciło 12 głównych sponsorów igrzysk za prawo do stosowania olimpijskiego logo

430 mln USD

to koszt budowy symbolu tegorocznych igrzysk, przypominającego ptasie gniazdo stadionu narodowego

20 proc.

ma wynieść wzrost chińskich inwestycji w środki trwałe w najbliższych latach

56 proc.

traci od szczytu w październiku ubiegłego roku główny wskaźnik giełdy w Szanghaju

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy