W lipcu wzrost cen u naszych sąsiadów osiągnął 6,9 proc. Oznacza to, że inflacja po raz pierwszy od pół roku przyspieszyła - w czerwcu wynosiła 6,7 proc. Jednak nie powinno to wpłynąć na czeską politykę monetarną. Bank centralny właśnie obniżył bowiem prognozę tegorocznego wzrostu gospodarczego o 60 pb., do 4,1 proc.
Takiego poziomu inflacji oczekiwała większość ekonomistów. Zapewne brał go też pod uwagę Czeski Bank Narodowy, który niespodziewanie obniżył przedwczoraj stopy procentowe - w tym podstawową z 3,75 do 3,5 proc. Choć tempo wzrostu cen może wyglądać groźnie, szczegółowe dane powinny nieco uspokoić.
W ciągu miesiąca ceny konsumpcyjne wzrosły o 0,5 proc. W czerwcu było to 0,2 proc., a teraz ekonomiści spodziewali się 0,6 proc. Jednak lipiec okazał się pierwszym od lutego miesiącem, w którym staniały paliwa. Odzwierciedla to spadek cen ropy naftowej na światowych giełdach (od 11 lipca o 19 proc.). Spadały także będące drugim motorem inflacji ceny żywności. W skali roku jednakże ich wzrost wynosi wciąż aż 10,4 proc. Najbardziej zdrożały gaz, papierosy i podróże.
- Choć stopa inflacji podniosła się po miesiącach spadku, nic nie sugeruje, by miał to być nowy trend. Na nadchodzące miesiące prognozujemy stabilność lub lekki spadek stopy inflacji, po czym nastąpi głębsza zniżka pod koniec tego roku i w początkach roku 2009 - komentuje Patrik Rozumbersky, ekonomista UniCredit Bank Ceska Republika. Eksperci zwracają uwagę, że dla poziomu cen w czeskiej gospodarce, silnie powiązanej z Zachodem, rozstrzygający może być rozwój sytuacji na rynku surowców.
Umiarkowanymi optymistami są członkowie zarządu banku centralnego. Według ich prognozy, inflacja w całym III kwartale wyniesie 6,3 proc., by w dwa kwartały później spaść do poziomu celu inflacyjnego - 3 proc. Na koniec przyszłego roku ma to już być tylko 2 proc. Jednak należy pamiętać, że Czeski Bank Narodowy, podobnie jak wiele innych banków centralnych świata, w ostatnich miesiącach nie mógł pochwalić się trafnymi szacunkami.