Zakończono znaczącą część operacji wojskowej w Osetii Południowej - po tych słowach prezydenta Rosji Dimitrija Miedwiediewa (choć ciężkie walki nadal trwały) rosyjskie indeksy giełdowe nieznacznie poszły w górę. Micex zyskał 3,87 proc. (w piątek stracił 5,7 proc.), a RTS skoczył o 1,18 proc. (w piątek spadł o 4,3 proc.). Głównym powodem odbicia na moskiewskiej giełdzie był jednak spowodowany wojną wzrost cen ropy naftowej.
Zagrożony BTC
Ropa naftowa (z wrześniowym terminem dostawy) zdrożała w Nowym Jorku o 1,5 proc., do 116,90 USD za baryłkę. Cena baryłki ropy Brent wzrosła w tym samym czasie na londyńskiej giełdzie o 1,8 proc., do 115,32 USD. W poprzednim tygodniu cena czarnego złota w Nowym Jorku spadła o 7,9 proc., do najniższego poziomu od kilku miesięcy.
Przyczyną nagłego wzrostu cen ropy na światowych rynkach było zagrożenie dla dostaw surowca związane z atakami rosyjskiego lotnictwa na gruzińskie instalacje portowe i rurociąg Baku-Tbilisi-Ceyhan. Tą omijającą rosyjskie terytorium energetyczną trasą przesyłową azerska ropa jest tłoczona do tureckiego, śródziemnomorskiego portu Ceyhan. Na kilka dni przed atakiem Gruzji na Osetię rurociąg BTC został uszkodzony w wyniku niewyjaśnionej eksplozji. Pożar zniszczonego przez wybuch odcinka zdołano ugasić dopiero wczoraj. Wcześniej wspierani przez Kreml osetyjscy separatyści grozili, że wysadzą BTC w powietrze. Rurociąg ten stał się ponadto w ostatnich dniach celem nieudanych rosyjskich nalotów bombowych. - Kluczową sprawą jest to, czy nastąpi poważne zakłócenie w dostawach ropy do Europy. Jeżeli konflikt wpływa na cenę baryłki Brent, to może wpłynąć na rynek w jeszcze większym stopniu - skomentował Gerard Burg, ekonomista z National Australia Bank.
Wpływ na dostawy