Banki Citigroup i szwajcarski UBS, które pod koniec ubiegłego tygodnia na mocy porozumienia z amerykańskim urzędem regulacyjnym i stanowymi prokuratorami zgodziły się odkupić za miliardy dolarów poręczone przez siebie obligacje ARS (auction rate securities), uspokajają, że poniosą z tego tytułu umiarkowane straty.

Największy szwajcarski bank UBS, który zobowiązał się do odkupienia obligacji za ponad 18 mld USD, przewiduje, że od aktywów odpisze z tego tytułu 900 mln USD. Kwota ta odzwierciedla przede wszystkim różnicę między nominalną wartością ARS-ów, a ich obecną wartością rynkową. Uwzględnia również 150 mln USD grzywny, którą na mocy piątkowego porozumienia bank zobowiązany jest zapłacić. Strata zostanie uwzględniona w publikowanych dzisiaj wynikach za II kwartał. Citigroup szacuje natomiast, że odkupienie ARS-ów o nominalnej wartości 7,5 mld USD, po uwzględnieniu grzywny w wysokości 150 mln USD, będzie kosztowało około 500 mln USD.

Bank of America, który również był zaangażowany na rynku ARS-ów, ocenia, że odpisy od aktywów wszystkich pośredniczących w handlu tymi obligacjami banków sięgną około 4 mld USD. To zaledwie kropla w morzu strat poniesionych przez instytucje finansowe od początku załamania na rynku kredytów. Dotychczas odpisy od aktywów i straty związane z zaangażowaniem banków na tym rynku wyniosły łącznie blisko 400 mld USD, jednak według umiarkowanych prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego sięgną 945 mld USD. Citigroup, UBS i Merrill Lynch, który również zobowiązał się do odkupienia ARS-ów od klientów, otwierają listę najbardziej stratnych banków. Odpisały odpowiednio: 54,6 mld, 38,2 mld i 51,8 mld USD.

Banki nie emitują ARS-ów, lecz zanim w lutym wycofały się z tego rynku, pełniły na nim rolę animatorów. Organizowały regularne aukcje, na których ustalano oprocentowanie tych papierów, oraz skupowały ich nadmiar. Od załamania się rynku inwestorzy nie mogą upłynnić obligacji, których termin zapadalności sięga nawet 30 lat, a emitenci płacą wysokie oprocentowanie.