Roczna inflacja wyniosła w lipcu 4,8 proc. wobec 4,6 proc. miesiąc wcześniej - podał Główny Urząd Statystyczny. Dane nie były zaskoczeniem dla rynku, jednak złoty znacząco stracił wczoraj na wartości. Po południu za euro płacono 3,31 złotego. Dlaczego? Zmniejszają się szanse na kolejne podwyżki stóp procentowych, a to właśnie oczekiwania na wzrost stóp powodowały ostatnio napływ kapitału do naszego kraju i prowadziły do umocnienia złotego.

Według Marcina Mrowca, ekonomisty Banku Pekao, zmniejszaniu się inflacji będą sprzyjały obniżające się ceny surowców i paliw. Mniejsze tempo wzrostu cen oznacza, że bank centralny nie musi zaostrzać polityki pieniężnej. Tym bardziej że w ostatnich miesiącach pojawiają się sygnały spowolnienia krajowej gospodarki.

O tym, że inflacja może spadać szybciej, a w rezultacie nie trzeba będzie zbyt mocno podnosić stóp procentowych, mówili jeszcze przed publikacją danych o inflacji członkowie RPP. Marian Noga, zwolennik restrykcyjnej polityki pieniężnej, powiedział, że być może wystarczy jeszcze tylko jedna podwyżka, a Jan Czekaj, którego zdanie ma duży wpływ na wyniki głosowań w RPP, zasugerował, że stopy już nie muszą rosnąć.