Ostatnie tygodnie pokazały, że związek notowań na giełdzie w Warszawie z innymi rynkami akcji uległ osłabieniu. Zarówno wzrosty w drugiej połowie lipca, jak i późniejsze spadki, tylko częściowo pokrywały się ze zmianami cen na najważniejszych parkietach świata. Zwyżka pod koniec wtorkowej sesji zbiegła się w czasie z informacją o wstrzymaniu walk w Gruzji. Nie sądzę jednak, by konflikt ten miał istotne znaczenie dla gospodarki światowej. Dla części inwestorów mógł to być jednak pretekst do kupienia akcji przed ujawnionymi wczoraj wynikami finansowymi. We wtorek najbardziej zyskały PKN Orlen, Lotos i TVN. Spółki paliwowe - istotnie - pokazały wczoraj lepsze od oczekiwań raporty, chociaż znaczna część osiągniętych przez nie zysków pochodziła z przeszacowania zapasów i różnic kursowych. Z kolei ujawniona wczoraj informacja o podniesieniu rekomendacji dla TVN przez Wood & Company mogła być rzeczywistą przyczyną wzrostu kursu tych akcji już dzień wcześniej. Wczoraj wspomniane spółki zachowywały się stosunkowo spokojnie, a niewielkie spadki po wcześniejszych wzrostach można i tak uznać za sukces byków.

Nie zmienia to faktu, że na całej giełdzie dominowały wczoraj niedźwiedzie. Spadki dotknęły nie tylko spółki, których raporty rozczarowały (jak PGNiG czy Agora), ale większość firm, z bankami na czele.

Od dłuższego czasu inwestorzy karmieni są informacjami o problemach, z jakimi borykają się rynki akcji, będących z kolei pochodną realnych procesów zachodzących w gospodarce. Niepokojące wieści płynęły dotąd głównie z największej na świecie gospodarki USA i były częściowo łagodzone przez szybki rozwój krajów dalekowschodnich (głównie Indii i Chin). Jednak informacja o tym, że w II kwartale PKB Japonii spadł o 2,4 proc. może świadczyć, że problemy mają charakter globalny.

Procesy gospodarcze mają charakter cykliczny i wcześniej lub później pojawią się symptomy poprawy. Jednak wczorajsze dane o sprzedaży detalicznej w USA takimi symptomami się stać nie mogły. Jedyne, co mogło inwestorów wczoraj ucieszyć, to spadek wskaźnika przyszłej inflacji. To jednak za mało, by poprawić nastroje.

DM PENETRATOR