Sekwencja ostatnich wydarzeń jest bardzo wymowna. Pod koniec minionego miesiąca WIG utworzył lukę hossy i jeszcze na tej samej sesji dotarł do 38,2-proc. zniesienia fali zniżkowej trwającej od połowy lutego do połowy lipca. Optymistyczny sygnał, jakim było otworzenie okna hossy, dawał nadzieje na podtrzymanie dobrej passy. Jednak kolejne dni coraz bardziej rozczarowywały. Po kilku sesjach konsolidacji ponad luką hossy doszło do jej zasłonięcia.
Tym samym ten pozytywny sygnał został anulowany. Zamiast perspektywy dalszego ruchu w górę, powstało zagrożenie zakończeniem odbicia. Jednak na razie nic jeszcze nie jest rozstrzygnięte. Tym bardziej że ostatnie wydarzenia rozgrywają się przy niewielkiej aktywności inwestorów. Który wariant zatem jest bardziej prawdopodobny - kontynuacja zwyżki przez WIG przynajmniej do 44,5 tys. pkt (23,6-proc. zniesienie rocznego spadku), czyli korekta całej dotychczasowej bessy, czy ruch w dół oznaczający, że kolejne odbicie w ramach trendu spadkowego jest już za nami i w kolejnych tygodniach należy spodziewać się stopniowego powrotu gorszej koniunktury, co skutkowałoby atakiem na tegoroczny dołek?
Najlepiej od lat
Zakończonemu sezonowi publikacji przez nasze spółki wyników za II kwartał towarzyszyły zwyżki indeksów. WIG przez ostatnie 20 sesji zyskał przeszło 6 proc. Jest to najlepszym rezultatem w okresie 4 tygodni do zakończenia publikacji raportów kwartalnych od początków 2005 r. Jednak jeśli weźmiemy pod uwagę ostatnich 15 sesji, to już tak dobrze nie jest. Wzrost sięga tylko około 2 proc. To i tak nieźle na tle reakcji na wyniki firm z minionego roku. Podawaniu rezultatów za II, III i IV kwartał 2007 r. towarzyszyły dość wyraźne zniżki kursów. Jednocześnie po zakończeniu następowały wzrosty.
Odwrotnie było w przypadku wyników za I kwartał tego roku. Przed zakończeniem ich publikacji akcje drożały, po nim mocno taniały. Idąc tym tropem trzeba mieć na uwadze, że zamknięcie sezonu wyników za II kwartał na nowo rozbudzi obawy przed pogorszeniem rezultatów finansowych w przyszłości i zacznie zbijać ceny akcji zgodnie z regułą, że jeśli lepiej jest w trakcie podawania rezultatów, to gorzej po tym, jak się to zakończy.