Piątkowa sesja na Wall Street rozpoczęła się od wzrostów głównych indeksów. Wsparciem dla posiadaczy akcji, podobnie jak wielokrotnie w ostatnich tygodniach, stała się taniejąca ropa. Ważne były też dobre dane makroekonomiczne z USA. Inwestorów szczególnie mógł ucieszyć wzrost sierpniowego indeksu NY Empire State do 2,77 pkt z -4,92 pkt miesiąc wcześniej. Zwłaszcza że oczekiwano jego spadku do -5 pkt. Tym samym wskaźnik ten pokazał, że gospodarka w regionie Nowego Jorku rozwijała się. Na plus trzeba też zapisać wzrost o 0,2 proc. dynamiki produkcji przemysłowej w lipcu (nie oczekiwano zmian) czy też obrazowaną przez indeks Uniwersytetu Michigan (wzrost do 62 pkt z 61,2 pkt) poprawę nastrojów wśród amerykańskich konsumentów. Nie ulega wątpliwości, że aktualnie sytuacja na rynku ropy jest dla inwestorów znacznie ważniejsza niż dane makroekonomiczne. Dlatego też w najbliższych tygodniach to właśnie zachowanie cen "czarnego złota" może wciąż kształtować sytuację na amerykańskim i również na najważniejszych światowych rynkach akcji. Obecnie najbliższym, średnioterminowym wsparciem dla ropy są okolice 110 USD. Barierę popytową tworzy tam dołek z maja br. oraz 38,2-proc. zniesienie Fibonacciego wzrostów styczeń 2007-lipiec 2008 r. Spadek w okolice 110 USD oznaczałby też, że obecna przecena będzie porównywalna z przeceną sprzed dwóch lat. Wtedy, zanim ceny ropy ruszyły dalej w dół, miała miejsce dwumiesięczna korekta. Nie można wykluczać, że teraz historia się powtórzy.
Odnosząc powyższy scenariusz do rynku akcji, należałoby założyć przynajmniej miesięczny okres dekoniunktury (wrzesień?), wywołany wzrostem cen ropy. Poprzedziłby on trwalszą poprawę sytuacji na Wall Street na przełomie roku. Sytuacja techniczna na wykresie S&P500 nie wyklucza takiego rozwoju sytuacji. Rozpoczęte w połowie lipca wzrosty mają jedynie korekcyjny charakter. Powrót do lipcowych minimów jest więc realny. Ich obrona również.
X-Trade Brokers DM