W ciągu pierwszego półrocza klienci pięciu działających na rynku pracowniczych funduszy emerytalnych stracili średnio 7,34 proc. oszczędności - wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego. W tym samym czasie OFE straciły aż 8,78 proc.
Jak wynika z naszych ustaleń, w lipcu PFE znowu radziły sobie lepiej. - To efekt przebudowy portfeli. Zdecydowanie zmniejszyliśmy ich akcyjną część i lepiej dobieraliśmy spółki - mówi nam Wojciech Jabczyński, rzecznik Grupy TP, która prowadzi fundusz dla swoich pracowników.
Mniej do inwestowania
PFE to jedna z form oszczędzania na dodatkową emeryturę. Fundusz zasilany jest składką podstawową, płaconą przez pracodawcę za osoby będące jego członkami, oraz składką dodatkową, którą dobrowolnie płaci pracownik.
Aktywa PFE zmniejszyły się na koniec czerwca o 2,31 proc., do 1,03 mld zł. Ubyło im też uczestników, ale nieznacznie. Na koniec czerwca należało do pracowniczych funduszy 59,7 tys. osób (o niecałe 370 mniej niż na koniec 2007 r.). Znacznie bardziej dotkliwy jest fakt, że sporo kont pozostaje nieaktywnych. Pod koniec czerwca biernych uczestników było ponad 20 tys. - Chodzi tu głównie o osoby, które zmieniły pracodawcę albo skończyły karierę zawodową przed osiągnięciem emerytalnego wieku - mówi nam Jacek Bednarski, wiceprezes PFE "Nowy Świat". Jego fundusz zarządza oszczędnościami pracowników aż 14 zakładów, w tym BOT Turów, PGE Elektrownia Opole czy Centralnego Domu Maklerskiego Pekao SA. Największym funduszem pod względem liczby członków nadal pozostaje PFE Telekomunikacji Polskiej. Ma on aż 36,6 tys. klientów, ale aż 46 proc. jest biernych, czyli nie wpływają za nich żadne składki. - To głównie wynik restrukturyzacji firmy. W 2001 r., gdy powoływaliśmy fundusz, w TP pracowało 50-60 tys. osób, teraz jest to 27-28 tys. - mówi nam Jabczyński. Dodaje jednak, że nowi pracownicy do funduszu zapisują się chętnie. - To dla nich dodatkowy bonus - podkreśla.