Sam podział NFZ nie zapewni konkurencji?

Zdaniem ekspertów, proponowany przez resort zdrowia podział NFZ nie polepszy sytuacji pacjentów. Lepsze byłoby wpuszczenie na rynek prywatnych ubezpieczycieli

Aktualizacja: 26.02.2017 15:04 Publikacja: 19.08.2008 06:39

Eksperci, którzy zdążyli już dokładnie zapoznać się z propozycjami likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia i powołania na jego miejsce siedmiu regionalnych "NFZ-bis", twierdzą, że podroży to koszty działania systemu publicznej ochrony zdrowia, a przez to mniej pieniędzy trafi na świadczenia. Za to poprawy jakości usług i wzrostu konkurencji się w ten sposób nie osiągnie. Na dodatek obawiają się, że jak inne reformy wprowadzane etapami i ta może utknąć w połowie drogi.

To samo, tylko drożej?

Zgodnie z pomysłem ogłoszonym przez minister zdrowia Ewę Kopacz, NFZ miałby zostać zlikwidowany od 2010 roku, a na jego miejsce powołanych będzie siedem publicznych zakładów ubezpieczeń, co już ma zapewnić konkurencję. Od 2012 r. na rynek mogłyby wejść też prywatne firmy świadczące usługi w ramach obowiązkowej składki. Eksperci jednak w dzieleniu NFZ nie widzą sensu. - Będą przecież ta sama składka, ten sam koszyk usług i te same szpitale. Za to każda z siedmiu nowych instytucji będzie musiała poza centralą powołać wojewódzkie oddziały, rozbudować działy rozliczeń oraz stworzyć sieć akwizycji - twierdzi były minister zdrowia Marek Balicki. Przypomina też, że Niemcy, na których przy propozycjach podziału się powoływano, prowadzą właśnie centralizację systemu publicznej ochrony zdrowia i od nowego roku będą mieć jeden państwowy fundusz i jedną składkę.

O tym, że reformę można by przeprowadzić w jednym etapie, od razu dopuszczając ubezpieczycieli, jest też przekonany Stanisław Borkowski, ekspert Polskiej Izby Ubezpieczeń i członek zarządu Allianz. - Jednak proponowane przez ministerstwo rozwiązanie ma dla firm, które będą chciały wejść na rynek, pewną zaletę. Publiczne zakłady przetestują planowanie finansowe i dzielenie środków między kilka podmiotów - mówi. Dodaje, że wiele pracy może wymagać doprecyzowanie zadań kontrolnych, bo nowy Urząd Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych nie powinien powielać zadań nadzoru ubezpieczeniowego i zdrowotnego.

Z kolei Marek Wójcik, ekspert Związku Powiatów Polskich, obawia się, że reforma na raty może oznaczać, że dopuszczenie firm do rynku może być potem odkładane.

Polisy dodatkowe zamrożone

Obawy części ekspertów budzi też objęcie konkurencją całego systemu ochrony zdrowia.

- Na podstawowym poziomie, takim jak lekarze rodzinni, opieka specjalistyczna czy szpitale pierwszego poziomu referencyjności, dopuszczenie prywatnych firm na pewno poprawi jakość opieki i kontrolę wydawania środków - mówi nam Krzysztof Krajewski-Siuda, ekspert Instytutu Sobieskiego. Jego zdaniem, osobno powinno finansować się (z budżetu lub nowego rodzaju funduszu ogólnonarodowego) procedury, które są zwykle deficytowe, czyli na przykład opiekę długoterminową, psychiatryczną i szpitale kliniczne zajmujące się najbardziej skomplikowanymi przypadkami. Reforma powinna też zawierać trzeci filar, czyli ubezpieczenia dodatkowe.

Jednak projekt w tej sprawie został w Sejmie zamrożony i dalsze prace nad nim nie są planowane. Resort zdrowia nieśmiało mówi, że wkrótce przedstawi całkiem nowe propozycje.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy