Wczoraj notowania surowców ruszyły lekko do góry, ale był to ruch z poziomu najniższego od prawie pięciu miesięcy. Na rynku wciąż rządzą sprzedający.
Indeks CRB Futures, grupujący najpopularniejsze surowce z giełd w Nowym Jorku i Chicago, zyskiwał wczoraj 0,7 proc. i wynosił 385,1 pkt. Minimalnie drożała ropa naftowa (o 0,1 proc., do 114 USD za baryłkę) i nieco więcej złoto (o 0,8 proc., do 798,3 USD za uncję), reagując na pierwszy od trzech dni spadek notowań dolara. Ale na przykład miedź, choć też powinna w takiej sytuacji zdrożeć, taniała o około 1 proc.
Gracze z rynku ropy obserwowali też sytuację w Zatoce Meksykańskiej, gdzie sztorm tropikalny Fay miał uderzyć w wybrzeże Florydy i zmusił koncern Shell do ewakuacji części pracowników ze swoich instalacji naftowych. Atak żywiołu wpłynął także na wzrost notowań kontraktów na sok pomarańczowy, bo Floryda jest drugim na świecie producentem pomarańczy.
Wczorajszy wzrost CRB Futures oznacza, że indeksowi udało się utrzymać się ponad poziomem wyznaczonym przez dołek z 20 marca. W piątek był już bardzo blisko niego. Pytanie, czy ten opór zadziała w dłuższym terminie, jest obecnie jednym z wielu, jakie zadają sobie surowcowi inwestorzy. Próbują też oczywiście przewidzieć, czy główne gospodarki przezwyciężą kryzys kredytowy, czy też wpadną w recesję. Bardzo istotna jest również sytuacja na rynku walutowym. Ewentualny do aprecjacji amerykańskiego dolara, po wczorajszej przerwie, oznaczałby zapewne dalszą przecenę surowców, zwłaszcza takich, jak ropa naftowa, złoto czy metale bazowe.