Pusty kalendarz danych makroekonomicznych spowodował, że kluczowy wpływ na notowania indeksów w Stanach Zjednoczonych miały wahania cen ropy naftowej. Od początku korekty wzrostowej na rynkach akcji były one ujemnie skorelowane z notowaniami ropy. Warto jednak podkreślić, że ta zależność systematycznie słabła. Spadek indeksu CRB o ponad 19 proc. w ciągu niecałych dwóch miesięcy wzmacnia oczekiwania inwestorów na mocniejsze odbicie cen towarów. Do takich wniosków skłania też uspokojenie sytuacji na wykresie kontraktów na ropę. Okolice 111,5 USD za baryłkę, czyli dołek korekty z początku maja oraz szczyt z połowy marca, wydają się silnym wsparciem, które może na dłuższy czas powstrzymać spadki. Tym bardziej że w ubiegłym tygodniu po raz kolejny okazało się, że zapasy ropy w Stanach Zjednoczonych spadły.

Cień na wczorajszą sesję za oceanem położyły również po raz kolejny obawy inwestorów o kondycję sektora finansowego. Tym razem w centrum zainteresowania znalazły się Fannie Mae i Freddie Mac, największe podmioty zabezpieczające transakcje na rynku kredytów hipotecznych. Inwestorzy obawiają się państwowego dokapitalizowania tych instytucji z pominięciem dotychczasowych akcjonariuszy. Jest to też sygnał, że wcześniejsza pomoc rządowa dla tego segmentu sektora finansowego okazała się dalece niewystarczająca.

Ponadto pierwsza połowa sierpnia dała częściową odpowiedź na pytanie o kondycję amerykańskiej gospodarki w drugiej połowie roku. Utrzymująca się od kilku tygodni powyżej 400 tys. osób liczba nowo zarejestrowanych bezrobotnych jest powszechnie uznawana za sygnał recesji.

Dodatkowo nie widać na razie łagodzącego wpływu spowolnienia gospodarczego na poziom inflacji. Uwagę inwestorów przykuwa również stopniowe obniżanie prognoz wyników spółek na III kwartał tego roku. Te wszystkie czynniki sugerują, że korekta wzrostowa na światowych rynkach akcji może wkrótce się zakończyć.