Po raz pierwszy od co najmniej pięciu lat rośnie liczba grupowych zwolnień w zakładach pracy. Według Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, w pierwszej połowie 2008 r. 147 firm zapowiedziało redukcję zatrudnienia o ponad 10 tys. osób. To tyle, ile zapowiedziano w całym 2007 r. Do końca czerwca przedsiębiorcy zwolnili ponad 7 tys. pracowników.
Dane niepokoją ekonomistów. - Jest jeszcze za wcześnie na alarm, ale są branże, które powinny zacząć się niepokoić - uważa Małgorzata Krzysztoszek, ekspertka z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. W jej opinii, dane MPiPS świadczą o tym, że firmy z niektórych sektorów przemysłu znajdują się w trudnej sytuacji. To kolejny taki sygnał, po słabych wynikach finansowych przedsiębiorstw w pierwszym półroczu.
Zdaniem Beaty Chromińskiej z ministerstwa pracy, większa niż w ubiegłym roku liczba zwolnień grupowych może mieć związek z obecnym osłabieniem wzrostu gospodarczego i spadkiem dynamiki produkcji przemysłowej.
- Wprawdzie bezrobocie nadal spada, ale wskaźniki wzrostu zatrudnienia nie będą już tak dobre jak w 2007 r. - mówi Chromińska. Dodaje jednak, że sytuacja na rynku pracy wciąż jest zadowalająca. - W tym roku z 66 tys. do 44 tys. spadła liczba bezrobotnych, których zwolniono z przyczyn leżących po stronie zakładu pracy.
komentarz. 02, więcej. 09