Polska przestała być w unijnym ogonie pod względem wysokiej stopy bezrobocia. W lipcu po raz pierwszy w historii udało nam się osiągnąć unijną średnią, która wynosi według Eurostatu 6,8 proc. (po uwzględnieniu sezonowych zmian na rynku pracy). Choć do Danii, gdzie stopa bezrobocia wynosi zaledwie 2,3 proc., nam daleko, to w porównaniu z Hiszpanią (11 proc.) jesteśmy niemal dwa razy lepsi.
Wśród mężczyzn bezrobocie w Polsce wynosi 6,3 proc., a wśród kobiet jest wyższe o 1,2 proc. Dzięki trudnościom z pozyskaniem wykwalifikowanych pracowników znacznie poprawiły się szanse na pracę osób wchodzących na rynek pracy. Bezrobocie wśród osób poniżej 25. roku życia spadło w ciągu roku z 21,6 do 15,8 proc.
Czy informacje te powinny cieszyć? Na pewno nie przedsiębiorców, bo w związku z niższym bezrobociem trudniej o pracowników i narasta presja podwyżkowa (mamy ponaddwucyfrowy procentowy wzrost płac rok do roku).
- Pogłębiają się problemy nie tylko ze znalezieniem pracowników, ale też z ich utrzymaniem w firmie, bo nasila się podkupowanie personelu - mówi "Parkietowi" Andrzej Grudniok z agencji pracy tymczasowej Kadry Polskie. Dodaje, że mimo mniej korzystnego kursu złotego trwają masowe wyjazdy do pracy za granicę, w których pośredniczy też jego firma.
Z kolei obciążeń pracodawców na Fundusz Pracy (z którego wypłacane są zasiłki i finansowane szkolenia dla szukających pracy) nikt nie zmniejsza. Wręcz przeciwnie - im wyższa pensja, tym większa składka. Zgodnie z tegoroczną ustawą budżetową, na koniec 2008 r. na koncie Funduszu Pracy pojawi się 4 mld zł nadwyżki, a w Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych - 3,2 mld zł.