Październikowy termin debiutu Enei został przecież odwołany - usłyszeliśmy w jednej z dużych krajowych instytucji finansowych. Zamierzaliśmy spytać zarządzających, czy włączą akcje poznańskiej spółki energetycznej do swojego portfela.
Informacja o tym, że IPO Enei miałoby zostać przełożone, szybko rozeszła się wśród brokerów. Co ciekawe, nie wzbudziła dużego zdziwienia, bo mimo silnych wzrostów na zagranicznych parkietach pod koniec ubiegłego tygodnia sytuacja nadal pozostaje dość nerwowa.
Zmianie terminu - a jest to już drugie podejście do oferty - zaprzecza resort skarbu, który ma 100 proc. akcji Enei. - Wszystkie działania zmierzające do tego, żeby przeprowadzić ofertę 21 października, nabrały już pełnego tempa - zapewnia Joanna Schmid, wiceminister skarbu odpowiedzialna za debiuty prywatyzacyjne.
Według niej, ministerstwo stale monitoruje sytuację, ale ostatnie zwyżki dają nadzieję, że zarówno nasza giełda, jak i inne rynki się stabilizują. Udało się nam ustalić, że m.in. dlatego radykalna zmiana terminu IPO Enei nie jest brana pod uwagę. W grę wchodzi przesunięcie debiutu o kilka dni, najwyżej dwa tygodnie.
Dzisiaj zarząd Enei rozpoczyna roadshow dla klientów instytucjonalnych w kraju i za granicą. I raczej może liczyć na przychylność. Zarządzający byli zgodni co do tego, że Enea jest atrakcyjną spółką. I że niemal każdy inwestor instytucjonalny w naszym kraju będzie chciał mieć jej akcje w portfelu.