Od tygodnia nastroje na światowych rynkach akcji są całkowicie zależne od politycznych decyzji dotyczących rozwiązania kryzysu sektora finansowego. W centrum uwagi znajdują się amerykańska Rezerwa Federalna oraz Departament Skarbu.
W ślad za nowojorskimi indeksami szanse na rozwiązanie problemów dyskontują też europejscy inwestorzy. W sytuacji zaś, gdy brak czytelnych sygnałów, czy państwowa pomoc dla sektora finansowego okaże się skuteczna, nie dziwi powrót do spadków.
Z tej prawidłowości nie udało się wczoraj wyłamać warszawskiemu parkietowi. Jedynie kosmetyczny spadek indeksów w poniedziałek spowodował, że wczoraj już od początku sesji inwestorzy rozpoczęli wyprzedaż walorów, mając na uwadze fatalne zamknięcie amerykańskiej giełdy.
Rynkowi nie pomogły też doniesienia makroekonomiczne dotyczące krajowej gospodarki. GUS podał, że sprzedaż detaliczna w sierpniu wzrosła o 7,7 proc. w skali roku, a zatem aż o prawie 5 pkt proc. mniej, niż szacowali analitycy. W efekcie indeks WIG stracił 2,2 proc., osiągając na zamknięciu poziom 37 405 pkt. Obroty na szerokim rynku przekroczyły 1 mld zł.
Kluczowym poziomem z punktu widzenia analizy technicznej są obecnie lipcowe dołki. WIG20 przełamał je już na otwarciu wczorajszej sesji, natomiast w przypadku pozostałych indeksów nadal są one istotnym wsparciem. Tak naprawdę koniunktura jest jednak całkowicie uzależniona od tempa legislacyjnego amerykańskiego Kongresu. Jeżeli rzeczywiście ustawa przyznająca pomoc instytucjom finansowym zostanie przegłosowana jeszcze w tym tygodniu i, co najważniejsze, będzie zawierała nie tylko środki doraźne, ale także długofalowy plan ustabilizowania sytuacji w sektorze, są szanse na poprawę nastrojów na rynku.
