Zapowiedź wielomiliardowego planu pomocy dla sektora finansowego w USA wzmocniła nadzieje na uchronienie tamtejszej gospodarki przed recesją i na dwie sesje podbiła notowania aluminium, podobnie jak innych surowców. Wczoraj jednak notowania metalu wróciły do trendu spadkowego. Za tonę z dostawą za trzy miesiące płacono w Londynie po 2516 USD, o 1,3 proc. mniej niż w poniedziałek i już tylko o 0,8 proc. więcej niż przy okazji czwartkowego dołka.
Niedługo aluminium może być jeszcze tańsze, ale nie wynika to wyłącznie z wiary bądź niewiary inwestorów w powodzenie planu amerykańskiej administracji. Po prostu relacja popytu i podaży na rynku tego metalu nie sprzyja grze pod wzrost notowań. Metalu jest na rynku coraz więcej, o czym świadczą najnowsze dane International Aluminium Institute. Wynika z nich, że w sierpniu globalna produkcja aluminium zwiększyła się o 0,7 proc. w stosunku do lipca i osiągnęła 3,36 mln ton. Od stycznia do sierpnia była wyższa o 4,7 proc. niż w zeszłym roku. Jednocześnie spadają prognozy dotyczące popytu. Według firmy badawczej CRU International, mniej metalu będzie potrzeba w Chinach (to największy konsument aluminium na świecie), ze względu na gorszą koniunkturę w budownictwie i branży samochodowej. Wzrost chińskiego popytu jest szacowany na około 10 proc. przez najbliższe dwa lata, wobec aż 39-proc. skoku w 2007 roku. Sytuację na rynku dość dobrze oddają plany Chalco, największego chińskiego producenta aluminium. Firma zastanawia się nad zmniejszeniem produkcji o ponad 10 proc. ze względu na spadki popytu i cen.