Wszystkie kraje Unii Europejskiej wstępnie zgodziły się już na wprowadzenie wspólnego odpowiednika amerykańskiej "zielonej karty". W ten sposób chcą przyciągnąć do pracy u siebie specjalistów, którzy na razie wybierają USA, Kanadę, Australię czy Szwajcarię. Dziś i jutro ostateczne decyzje w sprawie zasad przyjmowania wykwalifikowanych emigrantów planują podjąć ministrowie spraw wewnętrznych i sprawiedliwości unijnych państw.
Karta, którą ma wprowadzić w życie specjalna dyrektywa, ma oferować wysoko wykwalifikowanym pracownikom spoza UE prostą i elastyczną procedurę migracji do Unii, a ich rodzinom zapewnić atrakcyjne warunki pobytu. Chodzi o inżynierów, lekarzy, informatyków, biotechnologów.
O przyznanie "niebieskiej karty UE" będzie mógł ubiegać się obywatel kraju trzeciego, który ukończył przynajmniej trzyletnie studia wyższe lub ma trzyletnie równorzędne doświadczenie zawodowe. Potencjalny pracownik będzie musiał przedstawić umowę o pracę lub wiążącą ofertę pracy dotyczącą zatrudnienia przez okres co najmniej jednego roku w jednym z państw UE.
Całkiem nową propozycją, na którą już wstępnie kraje członkowskie po burzliwej dyskusji wyraziły zgodę, jest warunek, że imigrant musi znaleźć pracodawcę gotowego zapłacić mu przynajmniej 1,5 średniej płacy obowiązującej w kraju, do którego przyjeżdża.
Przedstawiciele Francji, która od 1 lipca przewodzi Unii Europejskiej, spodziewają się, że ostateczne decyzje w sprawie karty zapadną w tym tygodniu, a jeśli nie - to nie później niż w listopadzie.