Sytuację na rynkach finansowych w krajach rozwiniętych (G-10) można uznać od biedy za względnie ustabilizowaną. Spadek stawek EURIBOR i LIBOR świadczy o tym, że problemy z finansowaniem zostały chwilowo zażegnane za pomocą pakietu obejmującego zaoferowanie bankom m.in. nieograniczonego finansowania. Równocześnie jednak gwałtowne delewarowanie trwa nadal i objawia się zamykaniem wszystkich pozycji otwieranych podczas ostatniej fali boomu z lat 2007 i 2008 na rynkach wschodzących. Można się domyślać, że głównymi autorami ostatniej fali wyprzedaży są fundusze hedgingowe zmuszane do zamykania pozycji umorzeniami klientów. Jak sądzę, tak należy rozumieć wyprzedaż polskich aktywów w ostatnich dniach. Na rynku walutowym obecna sytuacja przypomina bardzo tę z okresu czerwiec-sierpień 2001. Również wtedy w ponad rok po pęknięciu globalnej bańki inwestycyjnej (wtedy na rynku spółek technologicznych) złoty dotknęła gwałtowana wyprzedaż kasująca całą wcześniejszą falę hossy. Po 3 miesiącach wyprzedaży złotego osiągnięte w czwartek poziomy kursów walutowych - najwyższe od końca 2006 - już skasowały całą ostatnią falę hossy na złotym. Można uznać, że w ciągu najbliższych tygodni ewentualne ruchy kursów walut powyżej osiągniętych wczoraj poziomów będą okazją do zamykania pozycji (i zaciągania kredytów walutowych). W podobnej do obecnej sytuacji w 2001 r. po szybkim osłabieniu złotego (EUR/PLN z 3,34 do 3,98) pomiędzy czerwcem a sierpniem, EUR/PLN umacniał się przez następne 5 miesięcy, osiągając w styczniu 2002 poziom 3,47. Równocześnie między październikowym apogeum paniki na rynku akcji sprzed 7 lat a styczniowym szczytem odreagowania WIG20 zyskał 47,9 proc. Wskazanie daty apogeum obecnej wyprzedaży na rynku walutowym jest trudne - cykliczność rynku węgierskiego sugeruje, że ze szczytem kryzysu możemy mieć do czynienia dopiero w styczniu) - podobnie jak przewidzenie, kiedy dokładnie WIG ustanowi dno paniki. Ale i tak wiele wskazuje na to, że "kupno WIG20 za kredyt w dolarach" będzie bardzo zyskowną strategią w I półroczu 2009 r.