Po kilku dniach przepychanek ukraiński parlament wreszcie zajął się ustawą antykryzysową niezbędną do skorzystania z 16,5 mld USD pomocy z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Po sukcesie pierwszego głosowania drugie i ostateczne zaplanowano na dziś.
O tym, jak ważna jest pożyczka z MFW, przekonywał na wczorajszej konferencji szef ukraińskiego banku centralnego Wołodymyr Stelmach. - Bez tej pomocy nie będziemy w stanie pokazać naszym wierzycielom, że mamy mechanizmy gwarantujące spłatę zobowiązań. Zdyskredytujemy samych siebie i na dobrą sprawę będziemy mogli ogłosić się bankrutami - zaalarmował Stelmach.
Ukraina podpisała umowę o skorzystaniu z pomocy Funduszu w minioną niedzielę, ale do wypłaty pieniędzy potrzebne jest przyjęcie pakietu zmian w prawie, m.in. ograniczających wydatki budżetowe i wspierających system bankowy, przez tamtejszy parlament. Głosowania odkładano jednak czterokrotnie. Najważniejsi politycy, w tym prezydent Wiktor Juszczenko i premier Julia Tymoszenko, woleli zajmować się sprawą przyspieszonych wyborów, które odbędą się prawdopodobnie w grudniu. W takich warunkach trudno było o porozumienie. Ostatecznie do głosowania doszło wczoraj. Nowe legislacje poparło 248 deputowanych w 450-osobowej Radzie Najwyższej. Dzisiaj ma się odbyć drugie czytanie ustawy.
Jak podkreślała uczestnicząca w konferencji ze Stelmachem Ceyla Pazarbasioglu, szefowa misji MFW na Ukrainie, najważniejszą sprawą z punktu widzenia waszyngtońskiej organizacji jest zgoda na dokapitalizowanie banków. MFW zależy też na utrzymaniu przez Ukrainę dyscypliny fiskalnej i sprawnego systemu walutowego.
Po obniżce oceny ukraińskich obligacji przez najważniejsze agencje ratingowe rząd oraz lokalne przedsiębiorstwa stanęły w obliczu przyspieszonej spłaty 100 mld USD zobowiązań.