Wczorajsza sesja po raz pierwszy trwała do 17.30, o godzinę dłużej. Dłuższa praca maklerów nie przełożyła się na większe obroty – sięgnęły 502 mln zł, co jest poziomem mniejszym, niż średnia wartość transakcji na sesję w 2010 r. (817,5 mln zł).
Obie te dane prezentujemy po raz pierwszy– zgodnie z zaleceniami GPW – jednostronnie, aby uniknąć podwójnego liczenia zleceń kupna i sprzedaży
[srodtytul]Fiksing przede wszystkim[/srodtytul]
Zgodnie z oczekiwaniami maklerów, sporą część transakcji zrealizowano dopiero na fiksingu, a więc w końcówce sesji. To ulubiona pora dla inwestorów instytucjonalnych, którzy nie chcą, aby większe zlecenia wpływały na bieżące notowania. Obroty akcjami między 15.30 a 17.30 – kiedy warszawska giełda działa równocześnie z rynkami amerykańskimi – stanowiły około 22 proc. wszystkich dziennych obrotów, z czego trzecia część to właśnie fiksing.
– Trudno wczoraj zauważyć było oczekiwane przez giełdę zwiększenie obrotów dzięki możliwości reakcji na wydarzenia w USA. Realizacja zleceń przesunęła się po prostu o godzinę – mówią maklerzy.