Indywidualne konta emerytalne (IKE) oraz pracownicze programy emerytalne (PPE) to formy gromadzenia pieniędzy na przyszłość. Na tych pierwszych odkładać może każdy, kto ukończył 16 lat i założył takie konto. Z kolei pracownicze programy tworzą zakłady pracy. Pracodawca opłaca w nich składkę podstawą, a pracownik może wpłacać składkę dodatkową.

Jak podał w najnowszych raporcie Urząd Komisji Nadzoru Finansowego 342,5 tys. osób oszczędzało na emeryturę w ramach pracowniczych programów emerytalnych na koniec 2010 r. Ich liczba nie wzrosła znacząco, bo jedynie o 9 tys. w porównaniu z końcem 2009 r. Liczba pracowników objętych PPE stanowi zaledwie 2,13 proc. ogółu liczby osób aktywnych zawodowo (według GUS pracujących było 16,1 mln na koniec 2010 r.).

Liczba pracowników w PPE nie rośnie istotnie, za to ich oszczędności tak. Aktywa wyniosły 6,3 mld zł, wobec prawie 5 mld zł rok wcześniej. To oznacza, że średnia wartość rachunku PPE wyniosła 18,6 tys. zł na koniec roku. To znacznie więcej niż przeciętna wartość Indywidualnego Konta Emerytalnego. Z innych danych UKNF wynika, że wyniosła 3,4 tys. zł.

Oszczędności w PPE rosną m.in. z tego powodu, że pracodawcy płacą dość wysokie składki — za jednego uczestnika PPE wysokości przeciętnie 3,3 tys. zł (średnia składka dodatkowa to nieco ponad 1 tys. zł). Dla porównania średnia wpłata do IKE wyniosła 2 tys. zł w 2010 r. W ramach ustawowych form oszczędzania (produkty te są opisane w ustawach), czyli IKE i PPE oszczędza w sumie 1,1 mln Polaków. Mają tam zgromadzone ponad 9 mld zł. To niewiele, zwłaszcza gdy porówna się te dane z danymi o OFE, gdzie oszczędza 15 mln z nas i ma ta ulokowane ponad 235 mld zł.

Według ekspertów dodatkowe oszczędzanie jest niezbędne. Z powszechnego systemu (ZUS i OFE) emeryturę będą niskie i wyniosą, według szacunków, około 30 proc. ostatnich zarobków.