WIG20 ponownie zmierza ku szczytom hossy

Jeszcze tydzień temu inwestorzy na GPW drżeli na myśl o groźbie przebicia przez WIG20 ważnego poziomu wsparcia w okolicy 2800 pkt. Teraz mocne odbicie dało dla odmiany nadzieję na atak na szczyty hossy

Aktualizacja: 25.02.2017 17:49 Publikacja: 01.06.2011 02:15

WIG20 ponownie zmierza ku szczytom hossy

Foto: GG Parkiet

Kupujący na warszawskiej giełdzie czują się coraz pewniej. Ostatnie sesje przyniosły zdecydowaną odmianę w stosunku do wydarzeń z pierwszej połowy maja. WIG20 zdołał zgodnie z oczekiwaniami optymistów mocno odbić się od  wsparcia, jakie tuż poniżej 2800 pkt (dokładnie na wysokości 2795 pkt w cenach zamknięcia) tworzą szczyty ze stycznia i marca.

Paliwa pochodzącego z odreagowania wcześniejszej korekty spadkowej wystarczyło do tego, żeby indeks dużych spółek wspiął się wczoraj powyżej 2900 pkt. To ostatni okrągły poziom dzielący WIG20 od 3000 pkt.

Nadzieje na to, że indeks dojdzie tak wysoko, pojawiły się po raz pierwszy jeszcze w końcu marca, kiedy WIG20 zdołał się wreszcie wydostać powyżej wspomnianych 2800 pkt. Korekta w  pierwszej połowie maja nadzieje te pogrążyła, ale tylko na krótko – teraz odżywają.

[srodtytul]Mniejsze obawy o Grecję[/srodtytul]

Zgodnie z tradycją z ostatnich tygodni w centrum zainteresowania rynków jest sytuacja finansowa Grecji. Tym jednak razem miejsce obaw zajmują oczekiwania na pomyślne (przynajmniej na jakiś czas) rozwiązanie tej kwestii. Inwestorów na świecie ucieszyły wczorajsze doniesienia „Wall Street Journal”, według których władze Niemiec rozważają porzucenie koncepcji restrukturyzacji greckiego długu na rzecz nowego pakietu pomocowego dla tego kraju, którego – według doniesień – potrzeby finansowe mogą wynieść nawet 30 mld euro.

– Obecne kłopoty finansowe części państw strefy euro są krótkoterminowe i przejściowe, a najważniejszym zadaniem jest zapewnienie Europie możliwości trwałego, długoterminowego wzrostu i zdolności do konkurowania z resztą świata. Dobre perspektywy mają przede wszystkim te państwa, które swój rozwój opierają na eksporcie, w tym Polska – przekonuje cytowany przez PAP wiceprezes i dyrektor generalny grupy UniCredit Roberto Nicastro.

Szanse na utrzymanie kryzysu zadłużenia na obrzeżach strefy euro pod kontrolą pomogły wyraźnie notowaniom euro. Kurs europejskiej waluty znalazł się wczoraj względem dolara najwyżej od trzech tygodni. Względne osłabienie dolara pomogło z kolei wyrażonym w tej walucie cenom surowców, w tym ropy naftowej i miedzi.

[srodtytul]Czas na atak na opór[/srodtytul]

Zanim jednak na fali poprawy nastrojów na globalnych rynkach i zgodnie z rozbudzonymi?już wcześniej nadziejami WIG20 znajdzie się na wysokości 3000 pkt (poprzednio był w tej okolicy trzy lata temu, zanim doszło do najbardziej dramatycznej fazy ówczesnej bessy), będzie się musiał zmierzyć z jeszcze jedną barierą. Stanowią ją leżące niemal idealnie na tym samym poziomie (około 2930 pkt) szczyty hossy z 7?i 28 kwietnia. Właśnie tam zatrzymała się poprzednio zwyżka, po czym doszło do narodzin niedawnej korekty spadkowej.

Zwolennicy analizy technicznej mogą jednak argumentować, że o trwałe pokonanie kwietniowych maksimów może nie być tak łatwo. Popularny wśród inwestorów oscylator stochastyczny, którego zadaniem jest przestrzeganie przed zbytnim rozgrzaniem koniunktury i sygnalizowanie nadmiernego jej schłodzenia, jest już niemal tak wysoko, jak w momencie, kiedy ukształtował się pierwszy ze wspomnianych kwietniowych szczytów. Przy tak niebezpiecznie wysokich odczytach oscylatora zwyżka na GPW przeradzała się w korektę także w poprzednich dwóch przypadkach – w połowie grudnia i w listopadzie ub.r. Sugeruje to, że WIG20 w zbyt szybkim tempie przebył drogę od wsparcia w okolicach 2800 pkt i teraz rynkowi akcji należy się przynajmniej odpoczynek, jeśli nawet nie powrót gorszych nastrojów.

[srodtytul]Zwyżka nie musi być trwała[/srodtytul]

Obawy te wpisują się w schemat, według którego wydarzenia na GPW rozgrywają się już od jesieni ub.r. Polega on na tym, że fale napływu optymizmu są nietrwałe i przeplatają się z regularnymi korektami. W tej sytuacji bardziej opłacało się dotąd sprzedawanie kupionych w trakcie spadków akcji po kilku–kilkunastu sesjach odbicia od dołków niż czekanie z zakupami walorów, aż WIG20 zaatakuje poprzednie szczyty hossy. W tym drugim przypadku było już za późno na kupno.

Schemat ten oczywiście nie jest korzystny dla tych posiadaczy akcji, którzy nie są skłonni do krótkoterminowych zmagań z rynkiem. Aby WIG20 mógł na dobre wyrwać się z potrzasku, konieczne byłoby przyśpieszenie gospodarki, która zdaje się dostawać zadyszki.

[[email protected]][email protected][/mail]

[ramka]

[srodtytul]Małe obroty nowymi ETF[/srodtytul]

Na warszawskim parkiecie zadebiutowały wczoraj kolejne fundusze ETF (Exchange Traded Funds). Do instrumentów pozwalających inwestorom podążać za zmianami WIG20 dołączyły kolejne, umożliwiające zarabianie na zwyżkach zagranicznych indeksów giełdowych: niemieckiego DAX i amerykańskiego S&P 500. W pierwszym dniu handlu nowe papiery nie cieszyły się takim zainteresowaniem jak te na WIG20. Do godz. 17.30 łączne obroty nowymi instrumentami nie sięgały 38 tys. zł, podczas gdy wartość handlu ETF na WIG20 przekraczała 172 tys. zł.

Emitentem ETF, które na  rynkach zachodnich cieszą się popularnością jako tania alternatywa dla tradycyjnych funduszy inwestycyjnych, jest Lyxor, francuska firma asset management z grupy Societe Generale. W obrocie znalazło się ponad 14?mln tytułów uczestnictwa na DAX i przeszło 9 mln na S&P 500.

Zasady handlu ETF są takie same jak w przypadku akcji z notowań ciągłych. Wartość aktywów netto przypadająca na każdy tytuł uczestnictwa uzależniona jest od wartości indeksów podzielonej przez 100. Ponieważ ceny tych instrumentów są zależne od popytu i podaży, mogą one nieco odbiegać od wartości aktywów netto. W przypadku ETF na WIG20 różnice jak do tej pory są niewielkie.

W odróżnieniu od funduszu naśladującego zmiany polskiego indeksu wprowadzone wczoraj do obrotu instrumenty będą zawierały w sobie ryzyko walutowe, ponieważ wartość zagranicznych indeksów musi być przeliczana na złote. Ewentualne umacnianie się polskiej waluty będzie działało na niekorzyść posiadaczy ETF, podczas gdy osłabienie złotego będzie ograniczało straty wynikające ze spadku zachodnich indeksów lub powiększy zyski z ich zwyżki. [/ramka]

[ramka]

[b]S&P 500 w trendzie bocznym[/b]

Od kilku sesji (z przerwą w poniedziałek, kiedy świętowano w USA Dzień Pamięci) amerykański indeks S&P500, na którym bazują wprowadzone do obrotu na GPW instrumenty ETF, próbuje odrabiać niedawne straty. Optymiści wskazują, że do rekordów hossy znajdujących się na poziomie nieco powyżej 1360 pkt nadal jest blisko. Sęk w tym, że amerykański indeks ma problemy ze zwyżką już od dłuższego czasu. Obecnie jest na poziomie takim samym jak jeszcze w połowie lutego. Właśnie wtedy końca dobiegła dynamiczna fala zwyżkowa, która od września ub.r. podniosła wartość S&P500 o 25 proc. Dlaczego obecnie nie widać równie dużego entuzjazmu na Wall Street? Wytłumaczeniem są doniesienia z gospodarki. Jak sugeruje wskaźnik Citigroup Economic Surprise, od marca odczyty danych makroekonomicznych w USA okazują się coraz słabsze w porównaniu z rozbudzonymi wcześniej oczekiwaniami analityków. Ponieważ jednak skala rozczarowania danymi sięgnęła już poziomów podobnych do tych z końca sierpnia ub.r., pojawia się szansa na to, że najgorsze inwestorzy mają już za sobą. [/ramka]

[ramka]

[b]DAX także wreszcie w górę[/b]

Teoretycznie niemiecki DAX jest najważniejszym wyznacznikiem koniunktury na warszawskiej giełdzie. Powód jest prosty – Niemcy są największym partnerem handlowym Polski, a kondycja polskich eksporterów jest w dużym stopniu uzależniona od pomyślnej sytuacji w gospodarce naszego zachodniego sąsiada. W praktyce jednak zdarzają się okresy, kiedy WIG20 podąża nieco inną ścieżką niż ta wyznaczona przez DAX, co może być zachętą do wykorzystywania ETF jako uzupełnienia portfela. Wyraźne różnice między zachowaniem obu indeksów widać było np. od stycznia do kwietnia. Najpierw DAX uporczywie szedł w górę, podczas gdy na GPW kursy akcji stały w miejscu, w marcu zaś gwałtownie się osunął pod wpływem m.in. trzęsienia ziemi w Japonii (które kursy akcji w Warszawie zniosły z kolei bez większego szwanku). To głównie efekt tego, że polska giełda zaliczana jest do rynków wschodzących, które podlegają nieco innym trendom niż dojrzałe gospodarki. Pocieszające jest, że wczoraj zwyżce WIG20 towarzyszyło wyraźne ożywienie także na giełdzie naszych zachodnich sąsiadów. [/ramka]

[ramka]

[b]UniCredit CAIB: Wyceny akcji najniższe od końca 2009 r.[/b]

Analitycy UniCredit CAIB spodziewają się dalszego wzrostu indeksów wywołanego dobrymi wynikami spółek. Obawiają się jednak o stan rynku w końcówce roku.

Z ich wyliczeń wynika, że polskie spółki uwzględniane w indeksach MSCI odnotowały najwyższy w regionie wzrost zysków za pierwszy kwartał w porównaniu z tym samym okresem 2010 r. Dynamika wyniosła 52 proc. wobec 38 proc. w przypadku firm węgierskich i 5 proc. spółek czeskich.

UniCredit CAIB zauważa, że tym samym polskie firmy wypracowały przez trzy miesiące zysk sięgający 1/3 prognoz rynkowych na cały rok. Zdaniem ekspertów domu maklerskiego taka sytuacja oznacza, że należy się spodziewać coraz lepszych rekomendacji w przyszłości, a same akcje stały się tanie. – Analitycy powinni zwiększać swoje oczekiwania na lata 2011–2012 – ocenia Marek Juraś, strateg UniCredit CAIB. – Przy  obecnych poziomach zysku netto polskie akcje wskaźnikowo są najtańsze od końca 2009 r. – dodaje.

Jeszcze w połowie kwietnia biuro ostrzegało przed konsolidacją lub płytką korektą na rynku. – Wydaje się teraz, że wkrótce zobaczymy jednak kolejną falę wzrostową i nowe szczyty – podkreśla Marek Juraś. Na początku roku UniCredit CAIB?oceniał, że polski indeks MSCI?zyskać może 12 proc. Po pięciu miesiącach wzrost sięga już 7–8 proc. Mimo to analitycy brokera nie zmieniają swojej strategii. – Pozostajemy wstrzemięźliwi, jeżeli chodzi o końcówkę roku. Październikowe wybory wywołują niepewność co do przyszłej strategii rządu, która może się odbić negatywnie na rynkach – wyjaśnia Marek Juraś.

Eksperci UniCredit CAIB zauważają przy tym, że nie wszystkie sektory cechuje podobna dynamika wyników. Pogorszeniu uległy wyniki spółek defensywnych, telekomów, IT i z branży detalicznej. Według UniCredit CAIB szczególnie dobre perspektywy są przed branżą surowcową.[/ramka]

[srodtytul]Opinie[/srodtytul]

[ramka]

[b]Łukasz Rosiński - analityk, DM AmerBrokers[/b]

Zgodnie z naszą strategią opublikowaną na początku roku w 2011 r. indeks WIG20 powinien przekroczyć pułap 3 tysięcy punktów, choć nie dojdzie do tego raczej w czerwcu. Zdrowa korekta już się odbyła, udało się wybronić linię trendu wzrostowego. W tym miesiącu górnym ograniczeniem będą właśnie okolice 3 tysięcy punktów. Impulsem do przekroczenia tego pułapu mogłoby być na przykład rozwiązanie kwestii restrukturyzacji długu Grecji.?Nie sądzę jednak, by udało się tego dokonać jeszcze przed wakacjami.?Jeśli więc dojdzie do przebicia wspomnianego poziomu, to będzie to raczej zdarzenie przypadkowe.

W tym roku było dużo negatywnych informacji, jak choćby trzęsienie ziemi w Japonii czy kłopoty państw strefy euro. Mimo tych zawirowań polski rynek zachowywał się jednak spokojnie.

Zagrożeniem dla zwyżek nie powinien być też debiut Jastrzębskiej Spółki Węglowej. O tym, że firma trafi na warszawski parkiet, wiadomo

już tak długo, że fundusze zapewne zdążyły zgromadzić pieniądze na udział w ofercie publicznej. Na rynku jest wystarczająco dużo środków, więc jedna większa transakcja nie powinna doprowadzić do spadku indeksów.[/ramka]

[ramka]

[b]Maciej Bobrowski - analityk, Dm BDM[/b]

W najbliższych dniach WIG20 będzie co najwyżej testował szczyty, które zanotował w kwietniu, bo nie sądzę, aby przekroczył trwale pułap 3 tys. pkt. Na obecnym etapie dostrzegamy zbyt dużo ryzyka dla rynków akcji, żeby mieć bardziej optymistyczne nastawienie. Poza tym dziś nie widzimy tak wyraźnych liderów jak w ostatnich miesiącach mających odpowiednio duży potencjał wzrostu i udział w indeksie, co mogłoby zapewnić wyraźne przekroczenie 3 tys. pkt. KGHM będący dotychczas motorem zwyżek według nas już raczej nie będzie pomagał w ustanawianiu nowych szczytów. Jeśli jednak w najbliższych miesiącach nie dojdzie do  większych zawirowań, to taki trwalszy ruch wzrostowy może nastąpić w drugiej połowie roku, najwcześniej na przełomie trzeciego i czwartego kwartału.[/ramka]

[ramka]

[b]Tomasz Jerzyk - analityk, dm bz WBK[/b]

Zakładam, że obserwowana zwyżka ma za zadanie skorygować jedynie spadek WIG20 z 2942 do 2785 pkt, a po jej zakończeniu korekta winna  zostać pogłębiona poniżej 2785 pkt. Nasz rynek zachowuje się wyraźnie silniej niż inne główne parkiety, lecz mimo to zakładam, że mamy do czynienia z korektą. Większość oporów kupującym udało się sforsować, pozostał jedynie 2907 pkt. Gdybym nie miał racji i kupujący pokonaliby maksimum 2942 pkt, celem winien być poziom 3030 lub też 3068 pkt. Bez względu na to, czy w danym momencie na rynku mamy do czynienia ze zwyżkami czy spadkami (myślę o indeksach), są spółki, które pozwalają zarobić. Na ostatnich sesjach prym wiodą papiery, które wcześniej najmocniej zniżkowały, czyli akcje spółek budowlanych. Kupujący skłaniają się też ku walorom firm, które mają wypłacić solidne dywidendy. [/ramka]

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy