Tak, przemawiają za tym takie argumenty, jak słabe dane o PKB z najważniejszych gospodarek świata, osłabienie wskaźników wyprzedzających koniunktury, słabe nastroje konsumentów, spadki na giełdzie czy spadki rentowności obligacji. Dekoniunktura potrwa dłużej. W tej chwili nie widać jeszcze spowolnienia jedynie w wynikach spółek, i to zarówno w Polsce, jak i za granicą. Generalnie są dość dobre. Zarządy spółek, z którymi rozmawiamy, podchodzą do przyszłości umiarkowanie optymistycznie.
Kiedy będzie to widoczne w zyskach spółek?
W przyszłym roku.
Na tle innych gospodarek Polska wygląda dobrze?
Jesteśmy jedną z najdynamiczniej rozwijających się gospodarek w Europie i mam nadzieję, że tak pozostanie także podczas spowolnienia gospodarczego. Są przesłanki, które potwierdzą tę tezę. Mamy relatywnie silny i stabilny popyt wewnętrzny, nadal płyną do nas pieniądze z Unii Europejskiej, które są swego rodzaju pakietem stymulacyjnym. Nie jesteśmy też w strefie euro i w razie mocniejszych zawirowań na świecie złoty się osłabi, co spowoduje wzrost konkurencyjności. To powinno nas chronić, tak jak podczas poprzedniego kryzysu.
O ile wzrośnie polskie PKB w tym i przyszłym roku?