Gdzie jest dołek indeksu WIG20?

Kolejny dzień mocnej przeceny akcji. Indeks największych spółek z naszej giełdy obniżył się o 3 proc. i zamknął się na poziomie 2181,9 pkt. Jest najniżej od ponad półtora roku. Mocno traciły też akcje mniejszych firm

Aktualizacja: 23.02.2017 13:56 Publikacja: 13.09.2011 00:42

Gdzie jest dołek indeksu WIG20?

Foto: GG Parkiet

Inwestorów, którzy wierzyli, że początek tygodnia przyniesie odreagowanie ostatnich spadków na warszawskiej giełdzie, spotkało mocne rozczarowanie. Po tym gdy w ubiegłym tygodniu indeks WIG20 stracił na wartości blisko 5 proc., wczoraj znów istotnie się obniżył.

Indeks dużych spółek najniżej od 1,5 roku

Już na początku dnia indeks największych spółek notowanych na warszawskiej giełdzie tracił ponad 2 proc. Tym samym znalazł się tuż poniżej psychologicznego wsparcia na poziomie 2200 pkt. Kolejny poziom wsparcia wyznaczony przez sierpniowy dołek znajdował się na 2194 pkt. Nie trzeba było jednak długo czekać, by i on został złamany. W najbardziej krytycznym momencie dnia WIG20 był już na poziomie 2153?pkt, co oznaczało spadek o ponad 4 proc.

Sytuacja zaczęła się poprawiać wraz z początkiem notowań na Wall Street. Indeks S&P 500 co prawda rozpoczął dzień od 0,9-proc. przeceny, jednak już w ciągu pół godziny handlu zdołał niemal całkowicie odrobić straty i wyjść na mały plus. Dzięki temu również nasz rynek zaczął odrabiać straty. Siła kupujących nie była jednak duża. W najlepszym momenciesesji WIG20 tracił „jedynie" 2 proc.

Końcówka to jednak znów mocniejszy atak niedźwiedzi. WIG20 wraz z pogarszającymi się nastrojami na giełdzie w Nowym Jorku (S&P 500, po 17.00 spadał, by na koniec dnia zyskać  0,7 proc.) na zamknięciu notowań stracił 3 proc. i wyniósł 2181,9 pkt. Jest to najniższy poziom na zamknięciu sesji od ponad półtora roku. – Osłabiający się polski złoty w połączeniu z mocnymi?spadkami cen akcji dużych spółek wskazuje, że stroną podażową na warszawskim parkiecie są najpewniej zagraniczne instytucje – ocenia Marcin Szortyka, zarządzający ING Investment Management.

Kolor czerwony dominował na europejskich parkietach

Mocno na wartości straciły także indeksy małych i średnich firm z warszawskiej giełdy. Ten drugi mWIG40 zakończył sesję 4,4 proc. pod kreską, osiągając na zamknięciu poziom 2086 pkt nienotowany od ponad dwóch lat. Wskaźnik małych spółek sWIG80 spadł o 3,5 proc., do 8524 pkt, co również jest najsłabszym wynikiem od ponad dwóch lat.

W ciągu dnia indeksy te traciły nawet po 5 proc. – Słabość małych i średnich spółek wynika z silniejszej reakcji tego sektora na koniunkturę gospodarczą, która niewątpliwie ulega pogorszeniu – tłumaczy Jarosław Lis, zarządzający funduszami Union Investment TFI.

Kolor czerwony dominował także na innych europejskich rynkach. Niemiecki DAX stracił 2,3 proc., zaś francuski CAC aż 4 proc. (o problemach m.in. francuskich i niemieckich banków oraz o rynkach zachodnioeuropejskich czytaj strona 4 –5). Analitycy podkreślają, że przecena jest efektem pogłębienia się obaw związanych z problemami strefy euro. – Wydaje się, że głównym problemem Unii Europejskiej jest jej niejednorodność i brak wspólnie uzgodnionej polityki gospodarczej – mówi Jarosław Lis.

Podobnego zdania jest Marcin Szortyka. – Za ogólnie słabym nastawieniem do rynków stoi szereg czynników – od globalnie pogarszających się wskaźników makroekonomicznych po brak skoordynowanych działań politycznych wobec słabnącego wzrostu gospodarczego i rosnącego zadłużenia – tłumaczy.

Jak długo potrwa przecena – analitycy nie są zgodni

Analitycy nie są zgodni co do tego, kiedy sytuacja na rynku może się uspokoić. – Od zaraz nie da się rozwiązać problemów Europy. Na razie nie widać też poważniejszej próby ich rozwiązania. Czeka więc nas duża?zmienność na rynku – mówi Artur Bobołowicz zarządzający?w Copernicus Capital TFI. Podobnego zdania jest Szortyka.

– Niestety, problemom strefy euro wydaje się nie być końca i prawdopodobne jest zaostrzenie retoryki na linii Berlin – Ateny. Co za tym idzie, spodziewam się, że w nadchodzących tygodniach wysoka zmienność utrzyma się na rynku akcji i nie można wykluczyć dalszych spadków cen – podkreśla.

Większym optymistą jest Jarosław Lis. – Jestem przekonany, że sytuacja w krótkim terminie zostanie po raz kolejny opanowana i rynki nie pogłębią już w dużym stopniu dołków. Do końca roku sytuacja powinna się uspokoić i można liczyć na częściowe odrobienie strat – prognozuje Lis. – Powrót do trwałego wzrostu możliwy będzie dopiero wtedy, gdy zobaczymy lepsze dane z gospodarki amerykańskiej lub zdecydowane, skoordynowane i poparte wiarygodną wolą polityczną działania stymulacyjne połączone z długoterminowym planem naprawczym – uważa z kolei Szortyka.

Opinie

Tomasz Jerzyk analityk techniczny, DM BZ WBK Zapowiedź pogłębienia spadków

Zapowiedź pogłębienia spadków

Wczorajsza sesja przyniosła pogłębienie tendencji spadkowej, którą obserwujemy na warszawskim parkiecie od kilku dni. Po piątkowym przełamaniu lokalnego minimum na poziomie 2260 punktów, indeks WIG20 przebił – czy też naruszył – wsparcie na 2164 punktów.

Takie zachowanie jednoznacznie?potwierdza korekcyjny charakter wzrostu do 2452 punktów, który miał miejsce w końcówce ubiegłego miesiąca.

Logiczną konsekwencją takiego zachowania jest zapowiedź pogłębienia spadku poniżej minimum na poziomie 2115 punktów. Pozostaje pytanie, na co można liczyć. Czy będzie to jedynie ruch, który naruszy minimum, nowe zaś dołki będą okazją do kupna papierów w oczekiwaniu na korektę całego spadku i wzrost do poziomu ostatniego szczytu na 2452 punktów lub też nawet silniejszą zwyżkę (2520 lub 2620 punktów)? Przy takich założeniach popyt powinien się pojawić w przedziale między 2040 a 2100 punktów, skąd powinna zostać zainaugurowana fala wzrostowa, która mogłaby potrwać kilka tygodni.

Korekta w górę, na którą mogą liczyć optymiści, już się zrealizowała (wzrost do 2452 punktów), natomiast obecnie indeksy sposobią się do nowej fali spadkowej, która z natury powinna być co najmniej równa –jeśli nie silniejsza – od spadku, jaki obserwowaliśmy od 8 kwietnia do 11 sierpnia. Wtedy to indeks WIG20 skurczył się z 2942 punktów o ponad 800 punktów, czyli spadł o około 28 proc.

Biorąc pod uwagę równość fal, w negatywnym wariancie rozwoju sytuacji należałoby oczekiwać na spadek do poziomu 1624 punktów.

Myślę, że sygnałem, iż mamy do czynienia z negatywnym wariantem, będzie przebicie poziomu 2040 punktów.

Niestety, pewne problemy interpretacyjne wynikają ze znacznej dynamiki ruchów, które mają miejsce na rynku w ostatnim czasie.

Przemysław Smoliński analityk techniczny DM PKO BP

Jeśli chodzi o indeks blue chips, testujemy ostatnie lokalne minima z pierwszej połowy ubiegłego miesiąca. W średnim terminie spodziewałbym się przełamania tych poziomów i kontynuacji spadków. Gdyby tak się stało, minimalny zasięg ruchu wyznaczyłbym na okolice 2075 punktów, jednak myślę, że bardziej prawdopodobne, iż będzie to przedział 2010–2030 albo nawet 1945–1965 punktów. Oczywiście, nie można wykluczyć mocniejszego spadku, do 1875 punktów czy niżej.

Niestety, jesteśmy w trendzie spadkowym, jest duża zmienność i trudno w tej chwili określić jeden docelowy poziom, który mógłby nie zostać pokonany.

Jarosław Niedzielewski dyrektor departamentu inwestycji, Investors TFI

Spadamy pod ciężarem emocji

Trudno wyodrębnić konkretną informację z ostatnich dni, która mogłaby bezpośrednio odpowiadać za obecne przeceny. Mamy tak naprawdę do czynienia z ciągłym rozgrywaniem tego samego scenariu- sza. Domy inwestycyjne na całym świecie prześcigają się w formułowaniu jak najczarniejszych wizji opuszczania strefy euro przez Grecję czy nawet Niemcy, snując tak ekstremalne wizje, jak wojny domowe w Europie (UBS). Można powiedzieć, że spadamy pod ciężarem narastających emocji.

Nawet optymiści zaczynają się obawiać o dalszy rozwój sytuacji. GPW będzie się zachowywać dokładnie tak jak reszta świata, będzie podążać za  trendem, który narzuca Zachód. Takie instytucje jak OFE czy TFI nie są w stanie tworzyć trendu. OFE zawsze kupują na spadkach i sprzedają na zwyżkach. Muszą tak robić, bo kiedy zbliżają się do limitu zaangażowania w akcje, muszą sprzedawać, a podczas bessy relatywny spadek wartości akcji w portfelu umożliwia im dokupywanie.

TFI, obawiając się powtórki sierpniowych umorzeń, mogły w czasie niedawnego odbicia sprzedać nieco więcej akcji, żeby zapewnić sobie parę procent „poduszki gotówkowej" w przypadku kolejnej fali odpływów. Można powiedzieć, że pomiędzy TFI a OFE jest odwrotny przepływ – te pierwsze podczas hossy kupują od tych drugich i odwrotnie, podczas bessy TFI muszą sprzedawać, a OFE kupować.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy