Europejscy przywódcy straszą banki bankructwem Grecji

Unijni decydenci uważają, że pożyczkodawcy powinni ponieść większy ciężar ratowania Aten oraz poddać się zaostrzonym testom wytrzymałościowym i rekapitalizacji. UE wciąż jest jednak daleka od znalezienia rozwiązania kryzysu zadłużeniowego

Aktualizacja: 24.02.2017 05:33 Publikacja: 24.10.2011 00:58

Europejscy ministrowie finansów zbliżyli się w weekend do kompromisu w kwestiach takich, jak rekapit

Europejscy ministrowie finansów zbliżyli się w weekend do kompromisu w kwestiach takich, jak rekapitalizacja banków czy straty, jakie poniosą pożyczkodawcy na operacji zamiany części greckiego długu.

Foto: Bloomberg

Musimy podjąć daleko idące decyzje. Muszą one jednak zostać dobrze przygotowane. Do przełomu dojdzie w środę – zapowiedziała tuż przed rozpoczęciem niedzielnego szczytu przywódców strefy euro niemiecka kanclerz Angela Merkel. Do zamknięcia tego wydania „Parkietu" decyzje podjęte na tym spotkaniu nie były jeszcze znane, z przecieków wynikało jednak, że europejscy decydenci byli bliscy porozumienia w sprawie rekapitalizacji banków oraz redukcji greckiego długu.

Propozycja nie do odrzucenia

Rządy państw strefy euro wsparte przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy postawiły w weekend ultimatum bankom skupionym w branżowej organizacji Instytucie Finansów Międzynarodowych (IIF) – donosi dziennik „The Daily Telegraph". W lipcu pożyczkodawcy ci zgodzili się na zamianę części greckich obligacji i poniesienie na tym strat wynoszących 21 proc. wartości nominalnej tych papierów. Ultimatum przewiduje, że jeżeli banki nie zgodzą się na straty wynoszące co najmniej 50 proc. (MFW rekomenduje nawet 60 proc.), zostanie ogłoszone bankructwo Grecji, co sprawi, że straty instytucji finansowych okażą się większe.

 

Czytaj komentarz: Oswajanie banków ze stratami

 

Najsilniejszym atutem w rękach unijnych decydentów chcących zmusić banki do poniesienia większych kosztów ratowania Grecji jest ostatni raport trojki, czyli misji ekspertów MFW, Europejskiego Banku Centralnego i Komisji Europejskiej. Mówi on, że grecki dług publiczny można obniżyć do 110 proc. PKB dopiero wtedy, gdy banki poniosą na wymianie obligacji straty wynoszące 60 proc. wartości tych papierów. Trojka ocenia, że w najgorszym wypadku, jeśli nie dojdzie do zamiany długu, Grecja będzie potrzebowała pakietu pomocowego wartego 450 mld euro.

Trwałe rozwiązanie problemów Grecji nie jest możliwe bez umorzenia części jej zadłużenia, i to prawdopodobnie znacznie większego, niż brano pod uwagę latem w ramach porozumienia o zamianie greckich obligacji zawartego z bankami Wolfgang Schaeuble niemiecki minister finansów


Na obciążenie banków większymi kosztami ratowania Grecji zgodzili się już unijni ministrowie finansów (rada Ecofin), zebrani w sobotę w Brukseli, co potwierdził Jean-Claude Juncker, premier Luksemburga i zarazem przewodniczący eurogrupy (grupy ministrów finansów państw strefy euro).

Konieczny zastrzyk kapitału

Większe straty na greckim długu będą oznaczały konieczność dokapitalizowania niektórych instytucji finansowych. Unijni ministrowie zdecydowali więc, że europejskie banki, by sprostać nowym, zaostrzonym testom wytrzymałościowym, będą musiały się wykazać współczynnikiem Tier 1 (kapitał podstawowy do aktywów ważonych ryzykiem) wynoszącym 9 proc. W poprzedniej rundzie testów wymagany współczynnik wynosił zaledwie 5 proc. Według nieoficjalnych szacunków banki, które nie zdadzą tych testów, będą potrzebowały prawdopodobnie od 100 mld do 110 mld euro dokapitalizowania. 38 proc. tych pieniędzy poszłoby do instytucji finansowych z Grecji, Irlandii i Portugalii.

Europejski Bank Centralny ma ograniczone przez prawo możliwości działania. Nie powinniśmy prosić go o więcej, niż jest możliwe do zrobienia, bez uszczerbku dla jego niezależności. Pamiętajmy również, że nawet następny szczyt europejski, zaplanowany na środę, nie rozwiąże wszystkich problemów związanych z kryzysem Werner Faymann austriacki kanclerz


Agencja Reutera podała również, że europejscy decydenci zgodzili się na stworzenie systemu gwarancji dla banków ze strefy euro. Jeden z omawianych przez nich wariantów przewiduje stworzenie specjalnego funduszu, który udzielałby gwarancji pożyczkodawcom.

Konflikt koncepcji

W niedzielę nic nie zapowiadało porozumienia w kluczowej sprawie, czyli wzmocnienia Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej. Francja wciąż mocno lobbowała za tym, by EFSF został zlewarowany do 2 bln euro za pomocą pieniędzy pożyczonych z EBC. Według nieoficjalnych informacji Paryż uzyskał w tej sprawie wsparcie większości państw strefy euro, w tym Hiszpanii i Włoch, czyli krajów zagrożonych kryzysem zadłużeniowym.

Przekonany nie został jednak do tej koncepcji najważniejszy kraj strefy euro – Niemcy. W niedzielę po południu wciąż obstawały one za tym, by nie mieszać EBC do wzmacniania EFSF.

Stanowisko Niemiec jest wspierane przez kilka państw mocno niechętnych dalszej pomocy dla eurobankrutów. – Na stole już nie ma propozycji włączenia EBC do lewarowania EFSF – twierdził, nie zważając na francuski lobbing?w tej sprawie, holenderski minister finansów Jan Kees de Jager.

Koncepcja alternatywna dla francuskiego planu przewiduje, że EFSF będzie gwarantował część obligacji państw strefy euro. Pojawił się również pomysł, by wzmocnić EFSF pieniędzmi zbieranymi przez specjalny wehikuł inwestycyjny od darczyńców takich jak Chiny czy Brazylia. Analitycy Citigroup wskazują, że EFSF może zostać wykorzystany do stworzenia tzw. złego banku (nazywają go Bazooka Bank), który przejmie problematyczne aktywa z obrzeży strefy euro.

– Unijny szczyt może rozczarować, ale decydenci robią wszystko, by ograniczyć oczekiwania. Nie mają bowiem do czynienia z jednym trudnym problemem do rozwiązania, ale z ich zestawem – wskazuje Andrew Wilkinson, strateg z Miller Tabak.

Niemcy krytykowano za spowalnianie akcji ratunkowej

Niemcy zostały oskarżone o spowalnianie procesów decyzyjnych mających ratować strefę euro. – Tempo przyjęte w Berlinie jest wolniejsze niż w innych europejskich stolicach. Niemiecki parlament stoi na przeszkodzie szybszego wypracowywania przez Unię Europejską decyzji w sprawie wysiłków ratunkowych w strefie euro. Bundestag nie powinien decydować zawczasu o każdym najdrobniejszym szczególe, gdyż są one zwykle przedmiotem negocjacji na szczytach unijnych – twierdzi w wywiadzie dla niemieckiego tygodnika „Der Spiegel" premier Luksemburga Jean-Claude Juncker.

Postawa władz RFN wobec kryzysu zadłużeniowego w strefie euro jest również mocno krytykowana przez Niemców. – Europa nie będzie w stanie działać wydajnie, jeśli w pozostałych państwach strefy euro parlamenty będą zachowywały się tak jak niemiecki – uważa Guenther Oettinger, unijny komisarz ds. energetyki i zarazem polityk współrządzącej Niemcami partii CDU.

Polityka Niemiec wobec kryzysu w strefie euro jest częścią problemu określanego jako kryzys przywództwa w Unii Europejskiej. Przejawia się on m.in. wolnymi i niedostatecznymi reakcjami unijnych decydentów na zawirowania w eurolandzie.

– Nawet jeśli Europejczycy zdecydują się na jakieś bardzo śmiałe działania antykryzysowe, to zajmie im to bardzo dużo czasu. Przeciąganie problemu w nieskończoność nie?jest przecież w żaden sposób pomocne. Sytuacja w strefie euro jest poważna, a wszyscy się spodziewali, że niedzielny szczyt przyniesie jakieś rozwiązania – wskazuje Bill Isaac, dyrektor w amerykańskiej firmie FTI?Consulting.

[email protected]

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy