Paweł Narkiewicz, obecny prezes i główny akcjonariusz Calatravy Capital, pojawił się w spółce niespełna dwa lata temu. Kupił 5,16-proc. pakiet papierów. Od początku nie ukrywał, że chce na bazie giełdowej firmy stworzyć butik inwestycyjny.
Wcześniej był m.in. właścicielem i prezesem Victorii Serwis, która była liderem na rynku automatów o niskich wygranych (tzw. jednorękich bandytów). Wejście w życie nowej ustawy hazardowej sprawiło jednak, że biznes ten mocno stracił na atrakcyjności.
Wydmuszka do wzięcia
Calatrava Capital (wcześniej nazywała się I&B System), w momencie gdy zainteresował się nią Narkiewicz, była niewielką spółką IT bez inwestora strategicznego. Firma kilka lat wcześniej uniknęła bankructwa i wciąż spłacała raty układowe. Prowadzony przez nią biznes (usługi i sprzedaż sprzętu IT) był nierentowny. Miała jednak (i ma nadal) cenne aktywa: nieruchomości pod Warszawą i Szczecinem, których wartość przekracza 20 mln zł.
Narkiewicz z ówczesnym prezesem Marcinem Niewęgłowskim (obecnie kieruje zależnym Imagisem) zabrał się ostro do pracy. – Interesują nas średniej wielkości spółki. Nie mamy żadnych preferencji ani ograniczeń co do branż. Niezbędnym warunkiem jest, by firma była rentowna i generowała dodatnie przepływy finansowe – mówił „Parkietowi" w lutym 2010 r. Narkiewicz. Niedługo potem I&B System podpisał list intencyjny, dotyczący zakupu kontrolnego pakietu akcji wspomnianego wcześniej Imagisu, zajmującego się produkcją map cyfrowych i systemów nawigacyjnych. Firma kosztowała łącznie ok. 25?mln zł.
W kolejnych miesiącach Calatrava Capital zainwestowała m.in. w produkujący napoje dla dzieci Magic Drinks (projekt ostatecznie nie okazał się zbyt udany), a potem w Kolgard-Oil, zajmujący się recyklingiem mechanicznym i chemicznym odpadów z tworzyw sztucznych. Transakcje finansowane były za pieniądze z emisji obligacji i akcji.