Zbliża się koniec roku, a więc czas, w którym zgodnie z prognozami analityków z kursami spółek mogą się dziać „różne dziwne rzeczy".
Za te anomalie kursowe odpowiada window dressing, czyli dekorowanie okienek, zjawisko polegające na sztucznym podbijaniu stopy zwrotu, np. funduszu emerytalnego czy inwestycyjnego. Przybiera na sile pod koniec kwartału lub roku, a więc w okresach podsumowania pracy TFI, PTE czy firm zarządzających aktywami.
– Window dressing to pojemne pojęcie. Tak naprawdę można nim określić bardzo szeroki zakres działań podejmowanych przez fundusze w okresie bezpośrednio poprzedzającym zamknięcie jakiegoś okresu, zmierzających do tego, żeby w różnego rodzaju zestawieniach i rankingach móc pokazać wyższe stopy zwrotu – mówi nasz rozmówca, przedstawiciel TFI.
Podbijanie kursu
W jaki sposób osiąga się zamierzony efekt? – Sposobów jest wiele. Jeżeli inwestor ma duży udział w pewnej spółce, może np. dokupić znaczny pakiet akcji, żeby w ten sposób podbić ich kurs przynajmniej o kilka procent – wyjaśnia zarządzający w innym towarzystwie.
Fundusze postępują w ten sposób również wtedy, gdy kurs walorów spółek, których akcje stanowią znaczną część ich portfela, tanieją, aby częściowo ograniczyć spadki. Dochodzi wtedy do sytuacji, w której fundusz zwiększa swoje i tak duże udziały w niezbyt perspektywicznej spółce tylko po to, żeby stopy zwrotu wypadły chociaż trochę lepiej. – Odwrotne działanie, polegające na sprzedawaniu dużych pozycji konkurentów, to również window dressing – wyjaśnia jeden z zarządzających. – Zwłaszcza jeżeli dwa fundusze znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie w zestawieniu. Wartość aktywów „zaatakowanego" funduszu spada, a wraz z nią stopy zwrotu.