Moody’s znów straszy rynki

Wielka Brytania stanęła w obliczu utraty najwyższego ratingu AAA. Grozi to również Francji i Austrii. Reakcja inwestorów na te doniesienia jest jak dotąd spokojna. Czy można się spodziewać, że w przyszłości redukcja ocen uderzy w nastroje?

Aktualizacja: 17.02.2017 05:53 Publikacja: 15.02.2012 05:36

Francois Baroin i George Osborne. fot. bloomberg

Francois Baroin i George Osborne. fot. bloomberg

Foto: Archiwum

Wielka Brytania może stracić najwyższy rating kredytowy AAA – ostrzega agencja Moody's. Degradacja grozi również Francji i Austrii, które w styczniu zostały pozbawione ocen AAA. Czy to oznacza, że na rynkach znowu zagości fala niepokoju? Czy inwestorzy mają się czego obawiać?

Spóźnione reakcje

Na razie Moody's nie zdołał wystraszyć rynków. Agencja obcięła ratingi sześciu państw Unii Europejskiej: Włoch i Malty (z A2 do A3), Hiszpanii (z A1 do A3), Słowenii oraz Słowacji (z A1 do A2), a także Portugalii (z Ba2 do Ba3). Europejskie indeksy giełdowe początkowo traciły z tego powodu po mniej niż 1 proc., po publikacji niemieckiego indeksu koniunktury ZEW (czytaj w ramce) znalazły się jednak przejściowo na plusach.

Agencja Moody's nie pozbawiła Francji najwyższego ratingu AAA, gdyż uznała nasz kraj za wiarygodnego dłużnika. Rząd jest zdeterminowany, by prowadzić działania, które doprowadzą do przyspieszenia wzrostu gospodarczego, poprawy konkurencyjności i redukcji deficytu finansów publicznych Francois Baroin, francuski minister finansów

Perspektywa utraty najwyższego ratingu przez Wielką Brytanię sprawiła, że rentowność brytyjskich obligacji dziesięcioletnich jedynie nieznacznie wzrosła we wtorek do 2,13 proc. Zapowiedzi Moody's nie zdołały też popsuć dosyć udanych aukcji hiszpańskiego i włoskiego długu. Włochy sprzedały obligacje trzyletnie warte 6 mld euro z rentownością 3,41 proc., najniższą od marca zeszłego roku. Hiszpania znalazła kupców na roczne bony skarbowe za  2,9?mld euro z rentownością wynoszącą zaledwie 1,899 proc., najmniej od października 2010 roku.

– W przypadku Włoch obniżka ratingu nie wywołała szoku, gdyż była ona już od dawna wyceniana przez rynek – wskazuje Annalisa Piazza, analityczka z londyńskiej Newedge Group.

– Obcięcie przez Moody's ratingu Hiszpanii o dwa poziomy jest tylko hałasem w tle i niczym więcej. To w żaden sposób nie zaskakuje rynków, a cięcia ratingów nie są w stanie popsuć stosunkowo dobrych nastrojów związanych m.in. z działaniami Europejskiego Banku Centralnego, takimi jak udzielanie bankom preferencyjnych pożyczek trzyletnich – uważa Nicholas Spito, dyrektor zarządzający w firmie badawczej Spiro Strategy.

Analitycy wskazują, że również pozbawienie Wielkiej Brytanii potrójnego A może mieć mały wpływ na rynki. – To wszystko jest względne. W sierpniu zeszłego roku, gdy USA straciły rating AAA, ich obligacje zyskiwały. Stany Zjednoczone wciąż nie straciły statusu bezpiecznej przystani w porównaniu ze strefą euro – przypomina Laura Lambie, analityczka z firmy William de Broe.

Grecja jest ważniejsza

Dzisiaj inwestorzy będą się wsłuchiwać w przecieki z Brukseli. Eurogrupa (ministrowie finansów państw strefy euro) ma bowiem decydować, czy Grecja zasługuje na dalszą pomoc finansową.

– Staramy się zrobić wszystko, by pomóc Grecji wyjść z kryzysu. To, co ten kraj teraz przeżywa, jest lepszą rzeczą niż to, co może się stać, jeśli zawiodą wysiłki mające na celu utrzymanie go w strefie euro. Jeżeli jednak wszystko się rozsypie, jesteśmy na to lepiej przygotowani niż dwa lata temu – mówi Wolfgang Schaeuble, niemiecki minister finansów.

Wielka Brytania musi zrobić porządek ze swoim długiem. Agencja Moody's jest już kolejną organizacją ostrzegającą nas, że jeśli będziemy się zapożyczali i wydawali zbyt wiele, to stracimy nasz rating kredytowy. Oznaczałoby to, że inwestorzy stracą zaufanie do naszej gospodarki George Osborne, brytyjski kanclerz skarbu

Dane napływające z Grecji nie napawają optymizmem. Grecka gospodarka skurczyła?się w IV kwartale ubiegłego roku aż o 7 proc., a przez cały?rok o 6,8 proc. Dane te okazały się gorsze, niż się spodziewano.

Kiepskie informacje nadchodzą również z Portugalii. PKB tego kraju spadł w IV kwartale o 1,3 proc., a przez cały rok zmniejszył się o 1,5 proc. To wskazuje, że cięcia fiskalne, jakim oba kraje z peryferiów strefy euro zostały poddane, jak dotąd tłamszą gospodarki i utrudniają osiągnięcie celów redukcji długu.

[email protected]

Bank Japonii luzuje politykę

Bank Japonii niespodziewanie powiększył o 10 bln jenów (128 mld USD, 406 mld zł), do 30 bln jenów, swój program skupu aktywów z rynku (czyli ilościowego rozluźniania polityki pieniężnej). Utrzymał swoją główną stopę procentową na dotychczasowym poziomie 0-0,1 proc. Wyznaczył ponadto docelową inflację na poziomie 1 proc. Decyzje te zostały dobrze przyjęte przez rynki. Tokijski indeks Nikkei 225 zakończył sesję 0,6 proc. na plusie, a jen osłabił się wobec dolara. Wielu polityków nie jest jednak zadowolonych. Grupa deputowanych rządzącej Demokratycznej Partii Japonii chce, by cel inflacyjny został podniesiony do 2-3 proc. Ich zdaniem Bank Japonii powinien bardziej aktywnie walczyć z deflacją. Część analityków wskazuje jednak, że Bank Japonii, powiększając program ilościowego rozluźniania polityki fiskalnej, ugiął się już przed politycznymi naciskami. – Wyznaczanie przez nas celu inflacyjnego odbywa się w podobny sposób, jak robi to Fed, a dalsze ilościowe rozluźnianie polityki pieniężnej nie było skutkiem rządowej presji – broni się Masaaki Shirakawa, prezes Banku Japonii.

Mieszane dane z Europy i Stanów Zjednoczonych

We wtorek z Europy i USA napływały dosyć mieszane dane gospodarcze. Produkcja przemysłowa w strefie euro spadła w grudniu o 1,1 proc. w porównaniu z listopadem. To potwierdza, że eskalacja kryzysu zadłużeniowego poważnie uderzyła w końcówce roku w gospodarkę eurolandu.

– Choć pojawiają się oznaki stabilizacji w gospodarce strefy euro, każda poprawa sytuacji w europejskim przemyśle będzie jedynie umiarkowana. Kryzys zadłużeniowy w eurolandzie jest przecież wciąż daleki od zakończenia, a cięcia fiskalne jeszcze się zintensyfikują – twierdzi Martin Van Vliet, ekonomista z banku ING. Tymczasem sprzedaż detaliczna w USA wzrosła w styczniu o 0,4 proc., po tym gdy w grudniu jej poziom niemal się nie zmienił. Dane te okazały się jednak rozczarowujące. Średnia prognoz analityków mówiła, że sprzedaż zwiększy się o 0,8 proc.

Statystyki za styczeń okazały się gorsze od prognoz, głównie z powodu niespodziewanego spadku sprzedaży samochodów. Po wyłączeniu aut ze statystyk sprzedaż detaliczna zwiększyła się o 0,7 proc. Licząc w ten sposób, był to jej największy wzrost od marca zeszłego roku. – Dane o sprzedaży detalicznej są rozczarowujące, ale i tak drastycznie nie odbiegają od oczekiwań. W żaden sposób nie podają również w wątpliwość tego, że stan amerykańskiej gospodarki się poprawia. Dla niektórych inwestorów dane te stały się jednak sygnałem do realizacji zysków – wskazuje Wayne Kaufman, główny analityk rynkowy w firmie John Thomas Financial.

Recesji w Niemczech nie będzie

Indeks ZEW mierzący oczekiwania inwestorów instytucjonalnych oraz analityków co do stanu niemieckiej gospodarki wzrósł bardziej, niż się spodziewano. Skoczył w lutym do 5,4 pkt z minus 21,6 pkt w styczniu. Znalazł się więc najwyżej od kwietnia 2011 r.

– Widzimy oznaki, że światowa gospodarka znowu rośnie, a Stany Zjednoczone mają się nieco lepiej, niż oczekiwano. Z tego trendu korzystają również Niemcy  – wskazuje Heinrich Bayer, ekonomista z Deutsche Postbanku.

– Prawdopodobieństwo recesji w Niemczech jest bardzo niskie. Widzi je jedynie 20 proc. analityków. Najgorszym scenariuszem może być więc spowolnienie wzrostu. Niemiecka gospodarka wróciła na prostą – uważa Marcus Kappler, główny ekonomista instytutu ZEW.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego