Sektor MŚP rezygnuje z opcji walutowych. Lepiej sytuacja wygląda wśród dużych korporacyjnych eksporterów, którzy nadal chętnie sięgają po opcje walutowe, aby zabezpieczyć swoje długoterminowe kontrakty. - Klienci MŚP rezygnują z zabezpieczania pozycji walutowej ze względu na relatywnie wysokie koszty takich transakcji, tym bardziej jak kwota do zabezpieczenia jest niska - mówi "Parkietowi" analityk rynków finansowych PKO BP Mirosław Budzicki.
Firmy z sektora MŚP próbują stosować inne metody redukcji ryzyka walutowego. Jednym z popularniejszych sposobów minimalizowania ryzyka są zakupy komponentów do produkcji w walucie w której będą sprzedawane gotowe produkty. Najczęściej jest to euro. - W sektorze MŚP, często w firmach rodzinnych, zaufanie do inżynierii finansowej jest mniejsze i przekonywanie do używania takich instrumentów jest trudniejsze - tłumaczy „Parkietowi" dr inż. Tomasz Wiktorski z Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli i firmy B+R Studio.
W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele banków. - Wielkie korporacje w dużym zakresie korzystały z opcji walutowych, nawet w okresie „nagonki" z 2008 r. Natomiast firmy z sektora MŚP korzystają głównie z kontraktów terminowych forward lub całkowicie unikają inżynierii finansowej - mówi Marcin Groniewski z BZ WBK.
Zdaniem większości ekspertów najlepszym zabezpieczeniem przed ryzykiem walutowym dla polskich eksporterów i importerów są kontrakty terminowe forward oraz opcje walutowe, podkreślają przy tym, że zdecydowanie korzystniejsze są opcje. - Muszą być jednak używane jako element zabezpieczenia ryzyka walutowego, a nie jako gra hazardowa, jak to miało miejsce w 2008 r. - podkreśla Przemysław Barbrich ze Związku Banków Polskich.
Przed kryzysem z 2008 r. sektor MŚP chętniej korzystał z opcji walutowych. W okresie boomu na opcje pozwalano sobie jednak na działania z pogranicza spekulacji, korzystając z tzw. opcji „zerokosztowych". To okryło rynek opcji walutowych złą sławą.