Inżynieria prawna sądów utrudnia życie emitentom

Sądy nadają na falach długich, a uczestnicy rynku kapitałowego odbierają na falach krótkich.

Aktualizacja: 18.02.2017 13:59 Publikacja: 17.05.2012 06:00

Mirosław Kachniewski, prezes zarządu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych

Mirosław Kachniewski, prezes zarządu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych

Foto: Archiwum

Rynek nie znosi próżni. A zwłaszcza rynek kapitałowy, który – z uwagi na dynamikę zdarzeń i zaangażowane środki – próżnię eliminuje stosunkowo szybko. Ma to miejsce w wielu obszarach, ale szczególnie widoczne jest w dziedzinie sądownictwa, gdzie rozdźwięk pomiędzy rzeczywistością a oczekiwaniami uczestników rynku jest najbardziej wyraźny. Sąd nadaje bowiem na falach długich, a uczestnicy rynku odbierają na falach krótkich (a nawet ultrakrótkich), przez co trudno im w swoich działaniach?uwzględnić rozstrzygnięcia sądowe (lub ich brak), zwłaszcza że niekiedy bywają one bardzo kreatywne i innowacyjne, a przez to – nieprzewidywalne.

Sytuacja taka wymusiła wypracowanie przez rynek pewnych substytutów, jak np. „produkt akcjopodobny" – PDA, jako odpowiedź na przedłużające?się procedury rejestracji nowych emisji akcji (choć oczywiście pełnym zwycięstwem będzie „ucywilizowanie" tej procedury, ale ta bitwa dopiero się rozpoczyna) oraz zabezpieczenie powództwa jako substytut orzeczenia sądowego.

Raj i piekło w jednym

Zabezpieczenie powództwa to „pochodny instrument prawny", który ma na celu niejako „zamrożenie" sytuacji na czas postępowania sądowego. Niestety, świat gna naprzód, a postępowanie sądowe trwa latami, więc zamrożenie sytuacji w spółce może doprowadzić do katastrofy. Zabezpieczenie powództwa z jednej strony wydaje się więc rajem (szybkie, tanie, bez ryzyka), a z drugiej –piekłem (zaskoczenie, asymetria prawna, „inżynieria prawna", sprzeczność z faktami i przepisami prawa). Jak to możliwe, że ten sam instrument może być tak skrajnie różnie oceniany i do tego jest tak bardzo popularny?

Problem w tym, że za zalety zabezpieczenia powództwa trzeba zapłacić cenę w postaci wad. Instrument ten jest łatwy do uzyskania w ciągu kilku dni, gdyż nie są stosowane procedury postępowania – nie są przeanalizowane wszystkie dowody, nie jest wysłuchana druga strona, strona ta nawet nie wie, że takie postępowanie się toczy! Nic zatem dziwnego, że zapadające rozstrzygnięcia często są zaskakujące. Jeśli bowiem decyzja jest podejmowania bez dokładnego przeanalizowania aktualnego stanu prawnego, bez znajomości stanu faktycznego, bez możliwości wysłuchania drugiej strony, to często jest też bez... sensu.

Nierówne szanse dwóch stron

Szczególnie groźna jest tutaj asymetria prawna, która dotyczy nierównych szans stron nie tylko na etapie przedstawiania faktów, ale także w odniesieniu do łatwości uzyskania postanowienia. Zabezpieczenie powództwa uzyskamy w ciągu kilku dni, a na jego „odkręcenie" potrzebnych jest kilka miesięcy! W tej sytuacji strona, która zaatakuje pierwsza, jest w zdecydowanie lepszej sytuacji, a przecież uczestnikom obrotu gospodarczego nie o to chodzi – ważne jest, kto ma rację, a nie, kto pierwszy zaczął. Jeśli sąd wydaje zabezpieczenie powództwa z szybkością kobry, a właściwego rozstrzygnięcia sprawy dokonuje z „wolnością" żółwia, to nawet jeśli sąd po latach przyzna nam rację, może to nie mieć żadnego ekonomicznego znaczenia.

Dlatego tak ważne jest właściwe podejście w spółce do problemu zabezpieczeń powództwa. Jak mają się zachować organa spółki, kiedy dostają z zaskoczenia zabezpieczenie powództwa sprzeczne z prawem, faktami i zdrowym rozsądkiem, a decyzję muszą podjąć natychmiast, pod presją czasu i potencjalnych konsekwencji? Czy mogą je zignorować w imię realizacji interesów spółki? Co ma zrobić zarząd, jeśli jest zobowiązany do zwołania WZA, a według sądu takie WZA nie może się odbyć bez jednego z akcjonariuszy, który np. nie ma chęci w nim uczestniczyć? Jak ma przebiegać walne, jeśli – zgodnie z zabezpieczeniem powództwa, ale wbrew faktom – część akcjonariuszy nie może wykonywać prawa głosu? Jak mogą funkcjonować organa spółki – zarząd i rada nadzorcza, skoro sąd w zabezpieczeniu powództwa może pozbawić ich możliwości działania lub podejmowania uchwał? Na ile sąd w zabezpieczeniu powództwa może ingerować w funkcjonowanie spółki, ograniczać skuteczność działań organów spółki, naruszać prawa osób trzecich? Czy zabezpieczenie powództwa stoi ponad prawem, czy powinno stać na straży prawa?

To zaledwie kilka z problemów, jakie staramy się rozwiązać w stowarzyszeniu, aby ułatwić funkcjonowanie polskiego rynku kapitałowego. Konieczność szybkiego reagowania na postanowienia odnośnie do zabezpieczenia powództwa wymaga równie szybkiej koordynacji, wymiany doświadczeń pomiędzy spółkami, tak aby minimalizować ryzyko prawne dla wszystkich uczestników rynku. W czasach globalnej niepewności mamy tak wiele czynników ryzyka „importowanego", że powinniśmy w jak największym stopniu zadbać o bezpieczeństwo polskiego rynku we wszystkich obszarach, na który mamy wpływ.

Pięć przykładów „paraliżujących" zabezpieczeń powództwa:

1. Zakaz podejmowania uchwał przez spółkę bez udziału określonego akcjonariusza.

2. Sądowe „zawieszenie" wykonywania prawa głosu przez akcjonariusza.

3. Ograniczenie wykonywania prawa głosu z uwagi na domniemanie porozumienia.

4. Zakaz podejmowania uchwał przez radę nadzorczą.

5. Zawieszenie wykonywania funkcji prezesa zarządu przez sąd.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy